„Ja też jestem uchodźcą” – wyznał kard. Michael Czerny SJ, który z woli Papieża Franciszka zajmuje się migrantami i uchodźcami.
W wywiadzie dla Radia Watykańskiego purpurat opowiedział o swoim dzieciństwie w byłej Czechosłowacji. Ponieważ jego dziadkowie mieli korzenie żydowskie, mama przyszłego kardynała w czasie II wojny światowej trafiła do obozu koncentracyjnego. Po jej uwolnieniu rodzina postanowiła uciec do Kanady.
Łukasz Sośniak SJ – Watykan
Od marca 1939 roku władze nazistowskie rządziły tzw. protektoratem Czech i Moraw. Niemcy zdecydowali, że córka Żydów, Winifred Hayek Czerny, również jest Żydówką i osadzili ją w Terezinie. Spędziła tam w okropnych warunkach 20 miesięcy. Ojciec Michaela, jako katolik, nie trafił do obozu, ale przez ostatnie miesiące wojny pracował jako robotnik przymusowy. Tylko dlatego, że nie zgodził się rozwieść z Żydówką. Do Kanady udało im się wyjechać dopiero w 1948 r. Pomógł im kolega ze szkoły rodziców.
"Sam wyemigrował do Kanady zaledwie kilka lat wcześniej z żoną i młodym synem. To było z jego strony ryzykowne, bo oznaczało konieczność wspierania nas przez rok, gdyby mój ojciec nie znalazł pracy. To właśnie jego rodzina pomogła nam odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Były to dla nas bardzo trudne lata – wyznaje kard. Czerny. - Zanim poczuliśmy się lepiej w nowym mieście, nauczyliśmy się mówić nowym językiem i zachowywać zgodnie z nową kulturą, minęło trochę czasu. W końcu rodzice zaczęli zarabiać na siebie, a nawet, przekraczając bariery etniczne, nawiązali przyjaźnie z miejscowymi. Co nie zmienia faktu, że nadal żyliśmy w kulturze i języku, który przywieźliśmy ze sobą".
Michael Czerny wstąpił do zakonu jezuitów w 1963 roku. Na początku pracował w Toronto, a w latach 90. przeniósł się do Salwadoru, gdzie zastąpił jednego z zamordowanych w wojnie domowej zakonników. Następnie został wykładowcą na katolickim uniwersytecie w Nairobi. Stamtąd trafił do Rzymu. Franciszek ogłosił jego nominację kardynalską 1 września tego roku.
Obecnie kard. Michael Czerny jest jest jednym z dwóch podsekretarzy Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, w której zajmuje się migrantami i uchodźcami. Symbole, które wybrał po nominacji kardynalskiej, przypominają zarówno o jego przeszłości, jak i o teraźniejszości. Obrazek, którego oryginał namalowała babcia kardynała, przedstawia Świętą Rodzinę podczas ucieczki do Egiptu. W herbie znajduje się czteroosobowa rodzina w łodzi, takiej, jakiej często używają uchodźcy. Również pektorał, czyli krzyż kardynalski, wykonany jest z drewna pochodzącego z barki uchodźców.
"Mój pektorał wykonał włoski artysta Domenico Pellegrino. Użył drewna ze szczątków łodzi, w której migranci usiłowali przepłynąć z Afryki Północnej do wybrzeży włoskiej wyspy Lampedusy. Materiał, z którego jest wykonany, czyli drewno, ma przypominać krzyż Chrystusa, który umarł «aby zgładzić grzechy świata». W krzyżu widać też oryginalny gwóźdź, który znajdował się w barce uchodźców. Ma on przywoływać herb jezuitów, który zawiera trzy gwoździe. Krzyż jest bardzo skromny, chciałem aby symbolizował mój zakonny ślub ubóstwa oraz pragnienie pokornego i skromnego Kościoła – opowiada kard. Czerny. To, że poprosiłem o użycie drewna z barki uchodźców odzwierciedla nie tylko ucieczkę mojej rodziny w bezpieczne miejsce, kiedy byłem dzieckiem, ale także moje obecne obowiązki w Sekcji Migrantów i Uchodźców. Pęknięcia w czerwonej farbie i drewnie przypominają rany, cierpienie i przelaną krew. To dzieje się zawsze, gdy zapomina się o współczuciu i sprawiedliwości. Jaśniejszy kolor w górnej części krzyża sugeruje Zmartwychwstanie naszego Pana i Zbawiciela".
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.