Reklama

Potrzeby pożyczkowe Polski

MF sfinansowało już 73 proc. potrzeb pożyczkowych Polski na 2010 r. Jesteśmy bardzo dobrze postrzegani przez rynki finansowe. Nigdy nie mieliśmy tak dobrej prasy za granicą - ocenia dyrektor Departamentu Długu Publicznego w resorcie finansów Piotr Marczak.

Reklama

Marczak zapewnił w rozmowie z PAP, że finansowanie tegorocznych potrzeb pożyczkowych przebiega jak do tej pory bez problemu - na koniec lipca sfinansowano 70 proc. z zaplanowanej na ten rok kwoty 196,8 mld zł, a licząc z ostatnią, środową aukcją obligacji skarbowych - 73 proc.

"To był największy w historii Polski przetarg. Razem z przetargiem uzupełniającym, w środę, sprzedaliśmy obligacje dwu- i pięcioletnie za łączną kwotę 7,2 mld zł" - poinformował Marczak.

Według niego stopień realizacji potrzeb pożyczkowych państwa jest większy niż standardowo w sierpniu, mimo że w tym roku są one rekordowo wysokie. Zdaniem Marczaka, rentowność polskich papierów (czyli oprocentowanie, które ministerstwo musi zapłacić inwestorom - PAP) jest na stabilnym poziomie, choć nie najniższym w historii.

"Bony skarbowe w tym roku miały najniższą rentowność w historii - spadły nawet poniżej 3,7 proc. Obligacje nie osiągnęły minimum, które występowało w 2005 r. i na przełomie I i II kw. 2006 r. ale okresowo były blisko" - podał Marczak.

Dodał, że rentowność polskich obligacji nominowanych w euro jest obecnie niższa od rentowności porównywalnych papierów skarbowych w niektórych krajach strefy euro np. Portugali i Irlandii, nie wspominając już Grecji.

"Patrząc na polskie obligacje emitowane w euro, jesteśmy wyceniani blisko długu Hiszpanii i Włoch" - powiedział. "Jesteśmy bardzo dobrze postrzegani przez rynki finansowe. Nigdy nie mieliśmy tak dobrej prasy za granicą, choć do Polski te informacje słabo docierają" - powiedział.

Marczak przyznał, że na rentowność polskich papierów skarbowych mają wpływ ogólne czynniki, które oddziałują na wszystkie rynki. Wskazał, że chodzi np. o sytuację na tzw. rynkach bazowych (w Niemczech i USA), ocenę ryzyka inwestycji w Polsce, postrzeganie obecnego poziomu i zmian stóp procentowych banku centralnego, napływ kapitału zagranicznego, czy ocenę perspektywy podaży długu.

"Rentowności obligacji na rynkach bazowych są także na historycznych minimach. Na przykład niemieckie obligacje 10-letnie mają rentowność poniżej 2,6 proc., a amerykańskie poniżej 2,9 proc.. Dla porównania polskie obligacje złotowe to ok. 5,8 proc., a polskie obligacje w euro niecałe 4 proc." - zaznaczył.

Dyrektor poinformował, że resort sfinansował już całość walutowych potrzeb pożyczkowych. "Dokonane emisje obligacji na rynkach zagranicznych i kredyty zaciągnięte w międzynarodowych instytucjach finansowych pokrywają nam ze znaczną nadwyżką całoroczne potrzeby walutowe. Do końca roku dysponujemy nadwyżką walut, którą możemy przeznaczać na odciążenie finansowania krajowego" - zapewnił.

W tym roku MF przeprowadziło dwie emisje na strategicznym dla Polski rynku euro w wysokości 3 mld euro i 1,25 mld euro. Powodzeniem zakończyła się emisja o wartości 1,5 mld dolarów na rynku amerykańskim i emisja na rynku szwajcarskim. Ponadto Polska uzyskała 1 mld euro z Banku Światowego, a jesienią może otrzymać kolejne kredyty z Europejskiego Banku Inwestycyjnego o wartości kilkuset milionów euro. Zgodnie z danymi na koniec lipca, MF miało na kontach (w złotych i walutach) równowartość 31 mld zł.

Marczak nie wykluczył, że mimo to jeszcze w tym roku Polska wyemituje kolejną transzę obligacji w walutach. "Nie jest to do końca przesądzone" - powiedział.

Powody mogą być trzy. Po pierwsze, aby odciążyć krajowy rynek długu, jeżeli będzie taka zasadność. Po drugie, aby korzystając z dobrej koniunktury, rozpocząć prefinansowanie przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych. MF zrobiło tak w ubiegłym roku, a uzyskane waluty zamieniło okresowo na złote w ramach tzw. transakcji FX swap. Trzecia przyczyna - to sama obecność na danym rynku i wykorzystanie panujących na nim dobrych warunków do emisji.

"W tym ostatnim przypadku chodzi o rynek jena, na którym w tym roku nie byliśmy obecni. Emisje na nim są stosunkowo niewielkie, ale realizują nasze cele +jakościowe+. Zależy nam na utrzymaniu kontaktu z inwestorami, którzy mają bardzo duże możliwości, nie tylko inwestowania w nasze obligacje nominowane w jenach, ale także w obligacje złotowe. Kupuje je już wielu inwestorów japońskich" - poinformował Marczak.

Dodał, że ministerstwo zostawia sobie jeszcze "furtkę" na niestandardowe transakcje w systemie tzw. private placement. "Jeżeli znajdzie się inwestor i organizator emisji, który jest w stanie zaproponować nam niższy niż w standardowej emisji koszt pozyskania środków, to nie wykluczam, że moglibyśmy z tej możliwości skorzystać" - powiedział szef departamentu długu publicznego. Dzięki private placement w ubiegłym roku Polska weszła ze swoim długiem na nowy segment rynku niemieckiego i austriackiego.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
5°C Wtorek
noc
4°C Wtorek
rano
6°C Wtorek
dzień
6°C Wtorek
wieczór
wiecej »

Reklama