Od stu do tysiąca osób ma, zgodnie z wnioskiem organizatora, uczestniczyć w demonstracji pod Pałacem Prezydenckim w poniedziałek o godz. 23. Uczestnicy zapowiadają, że "może dojść do próby przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny".
Demonstrację organizuje Dominik Taras, twórca profilu "Akcja krzyż" na Facebooku. Swój udział w manifestacji zapowiada na profilu już prawie 4 tys. osób.
Jak powiedział PAP Marcin Ochmański ze stołecznego Ratusza, trzy dni temu do urzędu miasta wpłynął wniosek o rejestrację poniedziałkowej manifestacji. Poinformowano w nim, że ma w niej uczestniczyć od 100 do tysiąca osób, i ma mieć charakter pokojowy, ale "nie gwarantuje spokojnego przebiegu zgromadzenia ze względu na stronę przeciwną sporu". Organizator napisał we wniosku, że celem zgromadzenia jest wyrażenie społecznego sprzeciwu wobec lokalizacji krzyża oraz dezaprobaty dla koczujących przed Pałacem Prezydenckim, wraz z żądaniami natychmiastowego jego usunięcia.
Zgodnie z Prawem o zgromadzeniach, władze samorządowe muszą zarejestrować zgromadzenie, jeśli organizator dopełnił formalności. Zgromadzenia publicznego można zakazać tylko, gdy jego cel lub odbycie są wbrew prawu, może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu. Organizatorzy są zobowiązani poinformować władze miasta o imprezie najwcześniej na 30 dni, a najpóźniej na trzy przed datą wydarzenia.
W poniedziałek wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski wysłał do PAP kopię swojego oświadczenia do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Romaszewski pyta w nim, "kto i na jakiej podstawie wydał zezwolenie" na "demonstrację przeciwników krzyża".
"Zgoda została udzielona, mimo iż wniosek zawierał sprzeczne z właściwą ustawą zastrzeżenie, że organizator nie przyjmuje odpowiedzialności za pokojowy przebieg demonstracji. Organizator zgromadzenia, Dominik Taras, zapowiada także, że uczestnicy podejmą próbę przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego do kaplicy w kościele św. Anny. Stanowi to jawną zapowiedź prowokacji" - czytamy w oświadczeniu wicemarszałka.
Również radny Sejmiku Mazowieckiego i przedstawiciel Prawicy RP Piotr Strzembosz, napisał do prezydent miasta o "cofnięcie zgody na manifestację".
Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk zwrócił się do Rzecznika Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz, żeby zbadała zgodność z prawem oraz legalność wyrażenia zgody na odbycie poniedziałkowej demonstracji.
"Proszę także o sprawdzenie podjętych przed władze Miasta Stołecznego Warszawy oraz Policję środków podjętych w celu zapewnienia bezpieczeństwa, a zwłaszcza godności osób tam przebywających, którzy modlą się oraz składają hołd ofiarom katastrofy samolotu TU - 154 pod Smoleńskiem" - napisał m.in. Mularczyk.
Jarosław Jóźwiak, wiceszef gabinetu prezydent Warszawy tłumaczył w rozmowie z PAP, że zgodnie z prawem miasto musiało zgodzić się na manifestację. "Zgodnie z ustawą o zgromadzeniach publicznych, jeżeli wpływa do organu gminy zawiadomienie o chęci zorganizowania zgromadzenia publicznego, złożone w odpowiednim terminie, ze wskazanym czasem, miejscem i ilością uczestników oraz jeśli charakter jest pokojowy nie ma podstaw prawnych do zakazu manifestacji" - podkreślił.
"Miasto nie wydaje zezwolenia na odbycie się demonstracji, a jedynie ją rejestruje - jeśli organizator dopełnił formalności" - powiedział PAP Ochmański. "W tym przypadku tak było: wniosek zgłoszono trzy dni przed planowanym terminem zgromadzenia. Co więcej, organizator zadeklarował, że chce, by odbyło się ono w pokojowej atmosferze. W tej sytuacji miasto nie ma innej możliwości, jak tylko zarejestrować zgromadzenie" - zaznaczył. Dodał, że organizator został pouczony o spoczywających na nim obowiązkach, m.in. wyznaczeniu odpowiedniej liczby osób pilnujących porządku w czasie zgromadzenia, zapewnieniu środków ochrony medycznej, a także o konieczności posprzątania po sobie.
"Organizator wyraźnie powiedział, że nie może wziąć odpowiedzialności za osoby broniące krzyża, ale zadeklarował chęć, by demonstracja była pokojowa" - dodał.
Jak podkreślił Ochmański, miasto też szykuje się do zabezpieczenia demonstracji. Według niego, wydarzenie będzie zabezpieczać stołeczna policja i straż miejska - szczegóły, m.in. ilu funkcjonariuszy będzie brało udział w akcji zabezpieczającej, są ustalane.
Jak powiedział PAP rzecznik komendy stołecznej policji Maciej Karczyński, policjanci są przygotowani na to, by zabezpieczać demonstrację i czuwać nad bezpieczeństwem zarówno osób, które nie chcą przeniesienie krzyża spod Pałacu Prezydenckiego jak i tych, którzy zbiorą się w nocy z poniedziałku na wtorek, by przeciw temu zaprotestować.
"Wierzymy, że zgodnie z deklaracjami organizatorów, manifestacja przebiegnie pokojowo" - powiedział rzecznik, dodając, że policjanci zareagują na każde naruszenie prawa.
W południe przedstawiciele Społecznego Komitetu Obrony Krzyża wydali przed Pałacem Prezydenckim oświadczenie w związku z planowaną w nocy manifestacją. "Jako osoby zaangażowane w obronę krzyża, jesteśmy zaniepokojeni eskalacją przemocy wobec osób składających hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej" - napisano w oświadczeniu, które odczytał Krzysztof Plewka. Według obrońców krzyża, od wielu lat w Polsce trwa "proces polegający na wyszydzaniu i wykluczaniu ogromnej grupy społecznej".
"Podział Polaków na tzw. osoby postępowe i ciemnogród ma za zadanie ośmieszyć poglądy patriotyczno-prawicowe, praktycznie uniemożliwiając dialog społeczny" - napisano w oświadczeniu. Według obrońców krzyża, dotychczas pod ich adresem wyrażano agresję słowną, a teraz jest to również agresja fizyczna "przy aprobacie władzy". "Grupy pijanych młodych ludzi atakują i poniżają w sposób wulgarny osoby skupione wobec krzyża i przeżywające żałobę" - napisano.
"Żądamy stanowczej decyzji o odwołaniu zapowiedzianej demonstracji (...) i żądamy zapewnienia bezpieczeństwa publicznego" - napisali obrońcy krzyża.
Jak pisze autor profilu "Akcja krzyż" na Facebooku, we wtorek 3 sierpnia "państwo prawa, w którym żyjemy, z niezrozumiałych powodów zaniechało egzekwowania tego prawa. Oficjalna ceremonia przeniesienia krzyża do kościoła nie mogła się odbyć z powodu skandalicznych wprost przejawów agresji i obłudy fanatyków religijnych". Według twórcy profilu, dlatego 4 sierpnia utworzona została grupa społeczna niepopierająca działań żadnej z partii politycznych ani organizacji pozarządowych; grupa, którą zjednoczył ten problem i internet, a nie krzyż.
"Jesteśmy w pełni niezależną inicjatywą obywatelską mającą na celu przerwanie tego upokarzającego stanu dziwnej niemocy państwa wobec osób łamiących prawo. Chcemy wyrazić sprzeciw wobec bulwersującej ogół Polaków (i nie tylko) biernej postawy władz oraz służb porządkowych. Chcemy przeniesienia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego w godne dla niego miejsce, czyli do kościoła" - czytamy na Facebooku.
3 sierpnia zgromadzeni na Krakowskim Przedmieściu ludzie uniemożliwili przeniesienie do kościoła św. Anny krzyża stojącego przed Pałacem Prezydenckim. Wobec protestów szef Kancelarii Prezydenta oświadczył, że tego dnia krzyż nie będzie przeniesiony. Rezygnację z przeniesienia krzyża poprzedziły przepychanki, okrzyki i dyskusje przeciwników jego przeniesienia z przybyłymi na miejsce duchownymi i harcerzami.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.