Dawid Kubacki wygrał w poniedziałek 6 stycznia Turniej Czterech Skoczni. - Cieszę się, że syn realizuje swoje marzenia - mówi KAI Edward Kubacki, tata naszego mistrza. Rodzina Kubackich ma podhalańskie korzenie.
Tata Dawida, Edward Kubacki z wielką radością przyjmuje dobre wyniki syna. - Wejście w prawdziwe sportowe życie Dawida to była jego całkowicie samodzielna decyzja. Kiedy skoki go pochłonęły na dobre, pytałem, czy na pewno to jest to. Odpowiedź była jednoznaczna. Cieszę się, że syn tak pięknie realizuje swoje marzenia - komentuje Edward Kubacki.
Dawid Kubacki pochodzi z Nowego Targu (choć kilka lat temu rodzice przeprowadzili się do pobliskich Szaflar). - Dawid jest moim kolegą ze szkoły. Chodziliśmy razem do Gimnazjum nr 1 w Nowym Targu. Jak przystało na sportowca była to klasa o profilu sportowym - wspomina jego koleżanka ze szkoły Malwina Grońska. Odkąd pamięta, Dawid bardzo poważnie podchodził do swojej pasji. - Już w okresie gimnazjum był zaangażowany w skoki narciarskie. Przez ciągłe treningi, zawody itp., zazwyczaj w okresie zimowym, rzadko bywał w szkole, ale jak widać - było warto. Nie odbiło się to jednak na jego nauce, ponieważ mimo zaangażowania w sport ważna była dla niego również wiedza - opowiada koleżanka zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni. Podkreśla jego niezwykłą skromność i otwartość. - Mimo że robi ogromną karierę, to nadal jest tym samym kolegą, z którym można swobodnie porozmawiać i pożartować - dodaje Malwina Grońska.
Dawid Kubacki skoki narciarskie łączy jeszcze z jedną wielką pasją, czyli z modelarstwem i zamiłowaniem do awiacji. Jest stałym gościem na nowotarskim lotnisku. To właśnie tam jako bardzo młody chłopak wypuścił w niebo swój pierwszy samolot. - Zrobił go samodzielnie. Trochę się bał go przetestować, ale wszystko poszło gładko - wspomina Edward Kubacki. Dawid zrobił nawet kurs szybowcowy, voucher na jego realizację dostał od władz miasta Nowego Targu. Gościł nawet na jednej z sesji Rady Miasta.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.