O tym, jak odpuścić ludziom, którzy zniszczyli ci życie, i o Bogu, który przebacza największemu łotrowi, mówi ks. Tomasz Nowak.
Aleksandra Pietryga: Pierwsze skojarzenie z miłosierdziem?
Ks. Tomasz Nowak: Przebaczenie. Ono zawsze ma w sobie coś ponadludzkiego. Przebaczenia uczyli mnie rodzice. To historia mojego życia. Urodziłem się jako zupełnie zdrowe niemowlę. Ale stało się tak, że personel medyczny popełnił dwa błędy. Pomylili noworodki o tym samym nazwisku, wskutek czego ja, zamiast innego małego Nowaka, dostałem zastrzyk z lekarstwem i w dodatku zainfekowaną igłą. Po powrocie do domu cały czas płakałem, rodzice byli przerażeni, bo nie wiedzieli, co się dzieje z ich dzieckiem. A ja płakałem z bólu. Okazało się, że infekcja ropna zniszczyła mój mały staw biodrowy. Kiedy miałem kilka lat, byłem unieruchomiony specjalną szyną. Pamiętam, jak bardzo się męczyłem. Rodzice całą energię i siły poświęcili na rehabilitację, co pociągało za sobą czas, pieniądze. Ale nigdy, przeni gdy, przez całe moje dzieciństwo, nie usłyszałem od nich złorzeczenia na lekarzy, na pielęgniarki... To była lekcja przebaczenia i miłosierdzia, którą odebrałem w domu.
Bezsensowne zaniedbanie zniszczyło zdrowie małemu chłopcu. Upokorzenie dziecka, poczucie inności wobec rówieśników… Nie czuł Ksiądz żalu?
Jasne, buntowałem się. Głównie przeciwko Panu Bogu. Kiedy miałem siedem lat, siostra przywiozła z Lourdes wodę z cudownego źródła. Pamiętam moją dziecięcą wiarę. Ja naprawdę byłem przekonany, że to mi pomoże, że na pewno zostanę uzdrowiony, kiedy tę wodę wypiję. Całą noc się modliłem, a rano… nic się nie wydarzyło (śmiech). Jaki byłem rozczarowany! Obraziłem się na Boga. Połowę mojego życia nie modliłem się, do kościoła chodziłem wtedy, kiedy naprawdę już musiałem. Przez całe dzieciństwo, młodość pielęgnowałem w sobie żal, że Bóg mnie zawiódł.
Zmarnował życie?
Wtedy tak uważałem. Dzisiaj czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jestem spełnionym facetem. Teraz, kiedy pracuję z osobami niepełnosprawnymi, są mi bliższe przez swoje cierpienie, a ja przez swoje doświadczenia myślę, że jestem im bliski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.