Gdy w 1947 r. komuniści sfałszowali wybory, a niezależne PSL zniszczono, władza podjęła zamach na chłopską własność.
W 1948 r. ogłoszono, że najlepszym rozwiązaniem dla rolnictwa będzie wprowadzenie kolektywizacji nazwanej w Polsce eufemistycznie spółdzielczością produkcyjną. Mimo fiaska tej akcji w 1956 r., komuniści nie porzucili tego pomysłu. Kolejną próbę podjęli w końcu lat 70. Sprzeciw wobec tych działań był jedną z przyczyn szybkiego rozwoju na wsi Solidarności Rolników Indywidualnych.
Głos Boży w głosie ludu
W sierpniu 1980 r. po wybuchu strajków na Wybrzeżu i powstaniu w Stoczni Gdańskiej Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, w jego składzie znaleźli się także przedstawiciele chłopów. Po podpisaniu porozumień sierpniowych zaczęły powstawać w różnych częściach Polski komitety organizacyjne chłopskich związków zawodowych.
Szybko okazało się, że wieś czekała na taką inicjatywę i duża część chłopów spontanicznie włączyła się w działalność związkową. Zyskała ona także ogromne wsparcie ze strony hierarchii kościelnej, a szczególnie ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego. Niekiedy miało ono wymiar bardzo praktyczny, np. w Niegardowie, z inicjatywy ks. Mariana Gołąbka, grupa księży skierowała list otwarty do kapłanów – duszpasterzy rolników – w którym w zdecydowany sposób poparto chłopskie związki zawodowe: „Jeżeli zlekceważymy ten głos Boży wyrażony w głosie ludu – będziemy oskarżeni przez historię o grzech zaniedbania, a nie byłaby to na pewno culpa levissima, wina minimalna z punktu widzenia norm etyki społecznej – za opuszczenie tych, którym powinniśmy przewodzić, idąc razem z nimi. [...] Oby się nie okazało, że owce wyprzedziły pasterza, że zostaliśmy w tyle. [...] Konkretnie: życzliwa troska duszpasterska kapłana wiejskiego powinna się wyrazić np. w udostępnieniu sali na spotkania parafian lub w naświetleniu sytuacji i istniejących możliwości. Trzeba pouczyć rolników o sposobie zakładania związków rolniczych poza ramami organizacji politycznych czy administracji państwowej. Muszą to być związki w pełni niezależne!”.
Los w naszych rękach
Inicjatywa chłopów nie znalazła oczywiście uznania ze strony władz komunistycznych. Do działań przeciwko nim użyto nie tylko bezpieki, ale także sądów, które odmawiały zarejestrowania związków rolniczych. Nasilające się ogólne niezadowolenie, brak dobrej woli władz i wzrost świadomości siły organizującego się związku sprawiły, że lokalne protesty chłopskie w Ustrzykach Dolnych i Rzeszowie przekształciły się w długotrwały i ogólnopolski strajk. Zakończył się on nie tylko podpisaniem w lutym 1981 r. porozumienia z rządem, ale i szybkim zjednoczeniem wielu różnych struktur chłopskich w jeden Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Po długich bojach i kolejnym proteście chłopskim w Bydgoszczy władze się ugięły i 12 maja 1981 związek zarejestrowano. W działalność zaangażowało się wielu chłopów nie udzielających się dotychczas publicznie, dla których los wsi i całej Polski był ważniejszy niż „święty spokój” i obawa przed represjami władz. W wymiarze lokalnym działalność związku skupiała się m.in. na kontroli działalności gminnych władz. W wyniku dobrej współpracy między członkami NSZZ „S” a NSZZ „S” RI zawiązało się wiele nici łączących wieś i miasta. Znikały przy okazji istniejące olbrzymie stereotypy, stworzone przez władzę przeciwstawiającą miasto wsi. Ta wielka inicjatywa została jednak zdławiona przez stan wojenny. Solidarność na wsi, chociaż odrodziła się i działała „nielegalnie” do 1989 r., także w ramach Duszpasterstwa Rolników, już nigdy nie osiągnęła tak wielkiego zaangażowania wsi jak w latach 1980–1981. Pamięć o tym wielkim ruchu na wsi jednak nadal trwa, a jego hasło: „Musimy wreszcie zrozumieć, że nasz los leży w naszych rękach i nikt go za nas nie odmieni” nie straciło na aktualności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.