Liczba potwierdzonych przypadków koronawirusa w Wielkiej Brytanii wzrosła w ciągu ostatniej doby o 26 proc. z 1543 do 1950 - podało we wtorek ministerstwo zdrowia. Jak dotychczas zmarło z tego powodu 56 osób. Doradca rządu dopuszcza możliwość śmierci 20 tys. ludzi.
"Do godziny 9.00 dnia 17 marca 2020 roku w Wielkiej Brytanii przebadano 50442 osoby, z czego 48492 osoby uzyskały wynik negatywny, a 1950 osób - pozytywny" - poinformował resort zdrowia w codziennym komunikacie.
Ponad 400 nowych zakażeń jest największym dobowym wzrostem od momentu, gdy 31 stycznia wykryto w Wielkiej Brytanii pierwszy przypadek koronawirusa.
Tymczasem główny doradca naukowy rządu Patrick Vallance oświadczył, że ma nadzieję, iż dzięki podjętym działaniom liczba ofiar śmiertelnych nie przekroczy 20 tysięcy. "Jeśli zdołamy zejść z tą liczbą do 20 tys. lub poniżej, będzie to dobry wynik, biorąc pod uwagę to, gdzie moglibyśmy być w tej epidemii. To nadal jest straszne, to nadal ogromna liczba zgonów i ogromna presja na służbę zdrowia" - powiedział Vallance we wtorek w Izbie Gmin.
Wyraził także opinię, że wpływ podjętych działań na zmniejszenie liczby nowych zakażeń zacznie być widoczny za dwa-trzy tygodnie. Szacuje on, że fatyczna liczba zakażeń w Wielkiej Brytanii wynosi ok. 55 tys.
Brytyjski rząd początkowo, w odróżnieniu od większości państw europejskich, nie zdecydował się na drastyczne środki walki z pandemią koronawirusa, m.in. długo nie odwoływał imprez sportowych ani innych zgromadzeń publicznych, ale w poniedziałek wieczorem również zalecił powstrzymanie się od wszelkich kontaktów, które nie są niezbędne oraz ograniczanie przemieszczania się.
Przyczyną zmiany strategii były wyliczenia wskazujące, że potencjalna liczba zgonów bezpośrednio i pośrednio spowodowanych koronawirusem może sięgnąć ćwierć miliona.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.