Panująca we Włoszech epidemia nie odstrasza przybywających do tego kraju nielegalnych migrantów.
Wręcz przeciwnie, jak potwierdza pracujący na Lampedusie ks. Carmelo La Magra, widmo zarazy jeszcze bardziej skłania migrantów do desperackiej przeprawy przez morze. Obawiają się, że w zacofanej pod względem sanitarnym Afryce koronawirus może spowodować jeszcze większe spustoszenie niż we Włoszech. Migranci boją się również wybuchu epidemii w przeznaczonych dla nich obozach.
Sytuacja jest o tyle niebezpieczna, że ze względu na zagrożenie koronawirusem swoją działalność zawiesiły pozarządowe organizacje pomocowe. Z tych samych względów migranci nie są przyjmowani na Lampedusie, lecz wszyscy, którzy przybywają na wyspę są natychmiast transportowani na stały ląd, by tam odbyć kwarantannę. Lampedusa opustoszała, jak inne regiony Włoch. Ludzie pozostają w domu i szukają nowych sposobów na pielęgnowanie wspólnotowych relacji.
Mówi ks. La Magra: „Oczywiście zachowujemy wszystkie normy bezpieczństwa wydane przez rząd i naszego biskupa, ale to nie oznacza, że jestem daleko od wiernych. Codziennie sprawuję Mszę św., choć za zamkniętymi drzwiami. Na jej rozpoczęcie biję jednak w dzwony, aby wszyscy o tym wiedzieli i mogli się łączyć ze mną w modlitwie. W ten sposób nasz niewielki kościół obejmuje całą wyspę i każdy może się zwrócić w kierunku ołtarza – powiedział w wywiadzie dla Radia Watykańskiego ks. La Magra. - Korzystamy też z lokalnego radia, które dociera do wszystkich domów na Lampedusie. Za jego pośrednictwem przekazujemy zaproszenia, modlitwy i słowa otuchy do tych wszystkich, którzy nie mogą wychodzić z domu. Pomocne są też nowe środki komunikacji, jak parafialna strona internetowa, Facebook, WhatsApp. Dzięki nim łączymy się duchowo i o tej samej godzinie przystępujemy do modlitwy. A zatem nawet jeśli nie możemy się spotkać, to jest czas wspólnoty. Ludzie bardziej jej potrzebują i bardziej też o nią zabiegają.“
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.