Kilkuset Romów manifestowało w sobotę w Rzymie przeciwko zaostrzeniu polityki imigracyjnej wobec nich. "Nie dla ksenofobii, nie dla pogromów" - brzmiało hasło demonstracji na Campo de' Fiori, w pobliżu siedziby ambasady Francji.
Barwny wiec, wymierzony w centroprawicowe władze Włoch, był również gestem solidarności z Romami z Francji, zmuszonymi w ostatnim czasie do opuszczenia tego kraju.
Demonstranci mówili: "Nie dla polityki odpychania całego narodu".
Na wiec przybyli także politycy kilku partii skrajnej lewicy, a także lewicowej centrali związkowej Cgil. Trzymali między innymi transparent z napisem: "Nie czekajmy na Shoah z interwencją". Na placu widniało też hasło: "Romowie nie prowadzili nigdy żadnej wojny".
Jednym z powodów protestu była również polityka władz Rzymu, które zamykają nielegalne obozowiska Romów i zmuszają ich do przeniesienia się do innych, wyznaczonych miejsc z dala od Wiecznego Miasta.
"Społeczeństwo obywatelskie powinno odpowiedzieć na ataki przeciwko Romom" - powiedział przedstawiciel Komitetu Przeciwko Dyskryminacjom Santino Spinelli, współorganizator sobotniego protestu.
Burmistrz Rzymu Gianni Alemanno komentując manifestację ocenił, że była ona "bardzo ideologiczna". "Integracja imigrantów i praworządność muszą iść w parze" - powiedział burmistrz.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.