Kilkuset Romów manifestowało w sobotę w Rzymie przeciwko zaostrzeniu polityki imigracyjnej wobec nich. "Nie dla ksenofobii, nie dla pogromów" - brzmiało hasło demonstracji na Campo de' Fiori, w pobliżu siedziby ambasady Francji.
Barwny wiec, wymierzony w centroprawicowe władze Włoch, był również gestem solidarności z Romami z Francji, zmuszonymi w ostatnim czasie do opuszczenia tego kraju.
Demonstranci mówili: "Nie dla polityki odpychania całego narodu".
Na wiec przybyli także politycy kilku partii skrajnej lewicy, a także lewicowej centrali związkowej Cgil. Trzymali między innymi transparent z napisem: "Nie czekajmy na Shoah z interwencją". Na placu widniało też hasło: "Romowie nie prowadzili nigdy żadnej wojny".
Jednym z powodów protestu była również polityka władz Rzymu, które zamykają nielegalne obozowiska Romów i zmuszają ich do przeniesienia się do innych, wyznaczonych miejsc z dala od Wiecznego Miasta.
"Społeczeństwo obywatelskie powinno odpowiedzieć na ataki przeciwko Romom" - powiedział przedstawiciel Komitetu Przeciwko Dyskryminacjom Santino Spinelli, współorganizator sobotniego protestu.
Burmistrz Rzymu Gianni Alemanno komentując manifestację ocenił, że była ona "bardzo ideologiczna". "Integracja imigrantów i praworządność muszą iść w parze" - powiedział burmistrz.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.