Francja nie prowadzi negocjacji z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu, która porwała siedmiu ludzi, w tym piątkę Francuzów, lecz jest "gotowa rozmawiać z porywaczami" - podała w niedzielę agencja AFP, powołując się na źródło w urzędzie prezydenta.
Porwani, według tego samego źródła, są przetrzymywani w pustynnym rejonie na północnym wschodzie Mali. "Istnieją wszelkie powody, by sądzić, że porwani żyją" - utrzymuje źródło.
"Jesteśmy otwarci na wszelkie rozmowy. Jesteśmy gotowi rozmawiać z porywaczami" - poinformował rozmówca AFP.
W nocy z 15 na 16 września pięcioro Francuzów, obywatela Togo i obywatela Madagaskaru - głównie pracowników firm Areva i Satom - uprowadzono w Arlit na północy Nigru.
Do porwania przyznała się Al-Kaida Islamskiego Maghrebu (Aqmi).
W piątek dowódca francuskich sił zbrojnych admirał Edouard Guillaud zapewniał, że Francja nie ma zamiaru odbijać porwanych.
W lipcu ugrupowanie Aqmi zamordowało 78-letniego francuskiego zakładnika Michela Germaneau w odwecie na nieudaną próbę odbicia go przez francuskich komandosów.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.