Mimo ograniczeń wywołanych pandemią na ulice Chartumu i innych większych miast wyszły tysiące manifestantów
Sudan targany jest ogromnymi protestami społecznymi. Mimo ograniczeń wywołanych pandemią na ulice Chartumu i innych większych miast wyszły tysiące manifestantów. Domagają się przyspieszania realizacji demokratycznych reform i wprowadzenia praw respektujących w tym afrykańskim kraju również przedstawicieli mniejszości religijnych.
Masowe protesty są reakcją na opieszałość działań rządu przejściowego, który przejął władzę w ubiegłym roku po tym, jak po 30 latach dyktatorskich rządów obalony został prezydent Omar al-Bashir. Jego zwolennicy wciąż są aktywni i domagają się powrotu islamskiego państwa i koranicznego prawa szariatu. Silniejszy jest jednak demokratyczny nurt społeczny domagający się reform. „Ludzie pragną lepszego życia i wierzą, że nowy rząd może im je zapewnić” – mówi Radiu Watykańskiemu włoski kombonianin, ojciec Filippo Ivardi Ganapini.
„Rząd przejściowy małymi krokami wprowadza w życie konieczne reformy, a ludzie domagają się ich przyśpieszenia. Po raz pierwszy u władzy są nie tylko wojskowi, ale także cywile, w tym nawet kobiety – mówi papieskiej rozgłośni o. Ganapini. – Pojawiły się pozytywne znaki, gdy chodzi o traktowanie przedstawicieli mniejszości religijnych, co jest ważne dla garstki tutejszych chrześcijan. Mówi się np. o respektowaniu ich świąt. Władze wprowadziły także bon pomocowy dla najuboższych rodzin, na który środki pozyskują ze sprzedaży ropy. Ważnym krokiem w kierunku nowego Sudanu jest też postawienie przed sądem niektórych bojowników odpowiedzialnych za wojnę w Darfurze, a także utworzenie specjalnej komisji do zbadania ogromnego majątku zgromadzonego przez lata przez obalonego prezydenta al-Bashira.“
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.