Na mocy decyzji Prokuratury Generalnej USA w waszyngtońskim Muzeum Biblii ma zostać przeprowadzone dokładne sprawdzenie każdego spośród 40 tys. eksponatów. Zidentyfikowane mają być nie tylko falsyfikaty, ale przede wszystkim artefakty, wobec których istnieje podejrzenie, że pochodzą z kradzieży. Miałyby one zostać zwrócone do krajów pochodzenia.
Interwencję wywołała w maju nowojorska prokuratura, która zadecydowała o zwrocie do Iraku antycznej tablicy z tekstem „Eposu o Gilgameszu”. Gliniana tablica licząca 3500 lat pochodzi z dzisiejszego Iraku i uchodzi za jedno z najstarszych dzieł literackich. Już kilka miesięcy temu została zarekwirowana. W 2014 roku nabył ją na prywatnej aukcji za 1,7 mln dolarów miliarder Steve Green, przewodniczący zarządu Muzeum Biblii w Waszyngtonie i właściciel sieci z artykułami dla majsterkowiczów Hobby Lobby. Zdaniem prokuratury jest to kradzież dzieła sztuki.
Green jest nie tylko założycielem muzeum, ale także sfinansował tę inwestycję za 50 mln dolarów. Poza tym on i jego rodzina wspierają organizacje ewangelikalne. Gdy w listopadzie 2017 roku otwarto dla zwiedzających wielkie drzwi z brązu tej ogromnej budowli przy waszyngtońskiej National Mall, spełniło się marzenie Greena, aby przybliżyć szerokim rzeszom historię Biblii, czytamy w korespondencji KNA.
Już wkrótce po otwarciu muzeum naukowcy postawili niewygodne pytanie: czy wszystkie eksponaty są oryginalne i w jaki sposób dostały się w posiadanie muzeum? Jeszcze w marcu tego roku założyciel muzeum czuł się ofiarą. „Ufałem niewłaściwym ludziom i we wcześniejszych latach miałem do czynienia z handlarzami pozbawionymi skrupułów”, oświadczył Green.
Archeolodzy przypuszczają, że napisana pismem klinowym tablica „Gilgamesza” pochodzi z irackiego Muzeum Narodowego, które po wkroczeniu wojsk USA w 2003 roku, podobnie jak wiele innych muzeów, padło ofiarą rabusiów.
Prokuratura USA zainteresowała się muzeum w Waszyngtonie już w roku jego otwarcia, żądając nie tylko zwrotu rządowi irackiemu tysięcy eksponatów, ale też jako zadośćuczynienie nałożyła na muzeum karę w wysokości trzech milionów dolarów.
Przykrym rozczarowaniem okazało się też i to, że 16 zwojów z tekstami biblijnym znad Morza Martwego to falsyfikaty. W 2018 roku niemieccy naukowcy odmówili wydania certyfikatu prawdziwości tych „zwojów z Qumran”.
Green przyznał się do kilku „fałszywych kroków” przy nabywaniu egzemplarzy muzealnych. W marcu zapowiedział, że nabywa tylko eksponaty „pochodzenia zaufanego i udokumentowanego”. Chcąc wyzwolić się z negatywnej oceny w mediach, zarówno on jak i jego kurator Jeffrey Kloha sprowadzili naukowców z zewnątrz, a ponadto oskarżyli dom aukcyjny „Christies”, w którym wylicytowali tablicę „Gilgamesza”.
KNA zwraca uwagę, że Steve Green również osobiście odgrywa dwuznaczną rolę w debacie na temat sztuki sfałszowanej i pochodzącej z kradzieży. Celnicy USA zatrzymali go w 2017 roku, gdy wjeżdżał do kraju mając w bagażu Biblię wartości miliona dolarów, której nie wpisał w deklaracji celnej.
Ekspert ds. zwojów z Qumran, Lawrence Schiffman z Uniwersytetu Nowojorskiego uważa, że muzeum wprowadziło wiarygodne korekty. Jako pozytywny znak określił zaangażowanie nowych współpracowników i surową politykę zakupów.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.