Msza w czeskim sanktuarium Panny Maryi Pomocnej się skończyła. Siedzę wśród pielgrzymów, miejscowy ksiądz mądrze mówi o naszej ufności we wstawiennictwo Matki Boskiej. Patrzę...
Większość stanowią pielgrzymi gdzieś pomiędzy pięćdziesiątką i sześćdziesiątką. Gdy byli młodzi i mieli naście lat ówczesne komunistyczne władze wysadziły w powietrze tutejsze sanktuarium – nieczynne już wtedy i niedostępne od kilkunastu lat. Ci ludzie mieli wyrastać w świecie bez jakichkolwiek znaków wiary chrześcijańskiej. A oni tu są, modlą się, śpiewają, kształtują żywą liturgię. Ich wzajemną życzliwość widać wyraźnie. Oni już nie młodzi. Odejdą ze świata i będzie można sanktuarium zamknąć?
Wyszedłem z kościoła. Na dziedzińcu, w krużgankach siedzą grupy młodych ludzi – większość to nastolatki, chłopcy i dziewczęta. Wyraźnie tworzą grupy – powiedziałbym kręgi, w innych zakątkach grupki rodzinne z pociechami kilkuletnimi i kilkumiesięcznymi nawet. Wszystko przesiąknięte radością. Rezolutny chłopczyk, gdzieś czterolatek tłumaczy mi, że to „sinajski tábor (obóz)”. Zabawnie to wyszło, bo zrozumiałem, że to „cihanski” czyli cygański obóz, co mi nijak do widoku nie pasowało, i znowu powód do wybuchu radości. Przed kościelnym placem miasteczko porządnie ustawionych namiotów, a wszystko otoczone przepysznym lasem. To właśnie ten „tábor” zafascynował malca. On tu jest z dziadkiem, jednym z odpowiedzialnych za sanktuarium.
Synajski obóz... Coś w rodzaju naszych oaz rekolekcyjnych. Grupy, animatorzy (kilka młodziutkich zakonnic), dzieci – i te uczestniczące, i maluchy. A miało tego sanktuarium nie być. I nie było. Tego roku mija 25 lat od poświęcenia nowozbudowanego na dawnym miejscu kościoła, później całego pielgrzymkowego otoczenia. I są tu, pogłębiają swoją wiarę, wzajemną życzliwość młodzi ludzie pełni radości. A jeśli nawet jest ich w Czeskiej Republice niewielki procent, to nie tylko są, ale przywożą ze sobą na rekolekcje już drugie pokolenie. Czasem jeszcze w pieluchach, ale to najlepszy wiek, by coś w życiu zaczynać.
Inna ich wiara niż nasza – bo odzyskana, bardziej świadoma, z jednej strony uwikłana w różne zaszłości minionych czasów, a z drugiej strony tęskniąca do bezkompromisowości. Wiara, która pomaga przyjmować jak skarb dzieci – a te stają się radością chrześcijańskiej wspólnoty. Księży im brakuje. Pomagamy im. We wspomnianym sanktuarium od niedawna jest polski ksiądz. Chciał właśnie tu objąć placówkę, w środku lasu – a jest pośrodku ludzi. Poprzedni też był z Polski. Ale bez wątpienia z czasem i swoich, czeskich księży będą mieli więcej.
Z tej perspektywy patrzę na Polskę... Rewolucję u nas zaczynają ludzie dalecy od tradycji tak patriotycznych jak i religijnych. Dalecy? Gorzej. Wrogo nastawieni do tych tradycji. Warto zwrócić uwagę, że nie odwołują się nawet do jakichkolwiek tradycji europejskich, a jeśli „idą do Brukseli” to tylko po to, by skarżyć się, jaka im to się krzywda w kraju dzieje.
Mamy w Polsce duży potencjał – i religijny, i patriotyczny. Że niejedno by trzeba przebudować zarówno w nurcie religijnym jak i w patriotycznym – to prawda. Niejedno i głęboko. A tej przebudowy odkładać nie wolno, bo rewolucja antypatriotyczna, antyreligijna, antymorlana, antyspołeczna jest w stanie bliskim wrzenia. Chyba nie wszyscy to dostrzegają. I z kręgów władzy, i z uniwersyteckich środowisk, i ze sfer kościelnych. Smarowanie miodem bułeczek dla wszystkich „anty” nic nie da. A może nawet co niektórych rozjuszyć.
Ale dlaczego „obóz synajski”? Nie wiem, jaka jest interpretacja biorących w nim udział. Znając Biblię domyślam się: obóz na Synaju był częścią wędrówki z niewoli na wolność. Wędrówki długiej i trudnej. Obóz na Synaju był miejscem próby wiary, a jeszcze bardziej nadziei. Nie wszyscy sprostali. Obóz na Synaju był miejscem i godziną stanięcia po stronie Boga, jego obietnic i jego przykazań. Obóz na Synaju był miejscem głodu i pragnienia – ale i nasycenia obu potrzeb. Obóz na Synaju był miejscem tajemniczego a rzeczywistego spotkania z Bogiem. Obóz na Synaju nie był odpoczynkiem po trudnej drodze – był częścią wędrówki do Ziemi Obiecanej.
Zaraz, zaraz... Czy to przypadkiem nie nasz program?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.