Ponad 50 osób zmarło w ostatnich dniach na Haiti w wyniku epidemii cholery wywołanej złą jakością wody pitnej i powodującej biegunki oraz wymioty - podała w czwartek agencja AFP, powołując się na anonimowe źródło w haitańskim Ministerstwie Zdrowia.
"Pierwsze rezultaty uzyskane podczas analizy laboratoryjnej wskazują na cholerę. Nie wiemy jeszcze o jaki typ (tej choroby) chodzi" - poinformował anonimowy przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia.
Inny przedstawiciel władz nie potwierdził tych informacji. Poformował jednak o zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia rządu.
Wcześniej w czwartek szef sztabu ministra zdrowia Ariel Henry poinformował, że "odnotowano 51 lub 52 zgony wzdłuż rzeki Artibonite, która płynie przez centrum i północ kraju". "Epidemia jest wywołana wodą wykorzystywaną w gospodarstwach domowych w tych regionach" - powiedział. Dodał, że setki mieszkańców Haiti przebywają w szpitalach.
Według informacji lokalnych mediów, większość zgonów zarejestrowano w szpitalach w mieście Saint-Marc, ok. 100 km na północ od stolicy kraju, Port-au-Prince, oraz w pobliskich miejscowościach.
W styczniu br. trzęsienie ziemi o sile 7 w skali Richtera spustoszyło Port-au-Prince i okolice, zabijając co najmniej 300 tys. ludzi i pozbawiając dachu nad głową 1,3 mln osób. Od tego czasu organizacje humanitarne obawiały się wybuchu epidemii związanej ze złymi warunkami sanitarnymi, w jakich żyją Haitańczycy, którzy nie zawsze mają dostęp do wody pitnej.
Kraj, w którym 28 listopada odbędą się wybory prezydenckie, został też ostatnio dotknięty silnymi opadami deszczu, które spowodowały powodzie oraz osunięcia gruntu. 10 osób zginęło, a trzy nadal uważa się za zaginione.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.