W Quebecu pandemia Covid-19 negatywnie odbiła się na życiu diecezji i parafii.
W Quebecu pandemia Covid-19 negatywnie odbiła się na życiu diecezji i parafii. Jej niespodziewanym skutkiem jest jednak zacieśnienie współpracy międzyreligijnej. Przedstawiciele różnych wyznań wspólnie musieli bowiem stawić czoła polityce laickich władz, które obarczały wspólnoty wyznaniowe najcięższymi restrykcjami. Dopiero w ostatnich tygodniach dzięki wspólnym staraniom udało się im przekonać rząd do rezygnacji z rozporządzenia, które przewidywało, że we wszystkich miejscach kultu może się zgromadzić co najwyżej 25 osób.
Jak tłumaczy sekretarz generalny Episkopatu Quebecu według najnowszych rozporządzeń ograniczenie to dotyczy jedynie stref o najwyższej liczbie zakażonych. W pozostałych regionach w kościołach może być do 250 osób. Mówi ks. Pierre Murray.
„Oczywiście pandemiczne restrykcje negatywnie odbiły się na życiu parafii, bo to tam gromadzą się wierzący. Ludzie są już tym wszystkim bardzo zmęczeni. Wciąż muszą stawiać czoła kolejnym restrykcjom sanitarnym. Byli też sfrustrowani, kiedy zobaczyli, w jaki sposób rząd potraktował wspólnoty wyznaniowe. Było to bardzo niezręczne ze strony rządu – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Pierre Murray. Trzeba przypomnieć, że po wiosennej fali pandemii miejsca kultu zostały otwarte jako jedne z ostatnich. Wierzących zabolało, że zostaliśmy zaliczeni do tej samej kategorii co bary i puby. Jeszcze gorzej przyjęli to muzułmanie, którzy jak wiadomo nie piją alkoholu.“
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.