14 osób zostało rannych w wypadku polskiego autokaru liniowego na autostradzie A2 koło Brunszwiku w Niemczech - poinformowała w sobotę miejscowa policja. Według polskiego konsula w Hamburgu życie rannych nie jest zagrożone.
Jak powiedział PAP rzecznik policji w Brunszwiku, trzy osoby odniosły cięższe obrażenia i trafiły do szpitala. 11 pasażerów autobusu, w tym dwoje dzieci, zostało lekko rannych.
Konsul polski w Hamburgu Eriusz Rybacki poinformował PAP, że trzej ciężej ranni to pracownicy przewoźnika, "najprawdopodobniej dwóch kierowców i pilot, bądź trzech kierowców". "Są obecnie poddawani intensywnym zabiegom medycznym. Według opinii lekarza, ich życiu ani zdrowiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo i to jest dobra wiadomość. W opinii lekarzy być może - jeśli nie będzie komplikacji - te osoby będą mogły być wypisane ze szpitala nawet jutro, jeśli będzie możliwość ich transportu do kraju" - powiedział Rybacki.
Jak dodał, pozostali pasażerowie odnieśli ogólnie lekkie obrażenia. Po udzieleniu im niezbędnej pomocy medycznej zebrano ich w siedzibie prezydium policji w Brunszwiku, skąd będą kontynuować podróż drugim wynajętym autokarem.
Do wypadku doszło nad ranem w okolicy zjazdu Brunszwik-Ost w kierunku Hanoweru. Autokar najechał na znajdującą się przed nim naczepę ciężarówki, prawdopodobnie przy próbie wyprzedzania. Według policji, w chwili wypadku nawierzchnia drogi nie była oblodzona.
Autokar jechał do Brukseli. Według policji, pasażerowie zostali zabrani z Białegostoku, Ełku, Olecka i Gołdapi.
Kierowca autobusu jeszcze nie został przesłuchany. Policja zamknęła odcinek autostrady A2 w kierunku Hanoweru.
O łamanie warunków trwającego rozejmu oskarżają się wzajemnie obie strony.
Polacy poprowadzili nową drogę w trudnych, wietrznych warunkach.
Amerykanie podkreślili, że rejs odbywał się przez wody międzynarodowe.