Strach padł na chrześcijańskie rodziny z wioski Chak w Pakistanie po tym, jak tłum ponad 200 agresywnych muzułmanów wtargnął do ich domów.
Napastnicy uzbrojeni byli w potłuczone butelki, kamienie, pałki, siekiery i noże. Atakujący używali drabin aby dostać się na dachy domów, a później do ich wnętrz.
„Zamknęliśmy kobiety w środku, podczas gdy oni wyłamywali drzwi. Jeden z nich zamachnął się na mnie nożem i odciął mi kciuk. Gdy upadłem na ziemię bili mnie pałkami” – opowiedział agencji Catholic News Asia 45-letni Mangta Masih.
W wyniku ataku, który trwał ok. pół godziny, nikt nie zginął, jednak osiem osób zostało rannych, są też poważne straty materialne, wiele domów zostało zdemolowanych. Pojawiły się też doniesienia o gwałtach.
„Gdy wyłamali zamki, wyciągali nas na zewnątrz jedna po drugiej. Po wszystkim leżałyśmy tam w podartych ubraniach bojąc się poruszyć” – powiedziała dziennikarzom jedna z ofiar napaści.
Bezpośrednim powodem ataku był incydent sprzed kilku dni.
„Chłopcy sprzątali kościół, kiedy jeden z muzułmanów, przechodzący obok budynku, oskarżył ich o obrzucenie go zamiecionymi śmieciami. Napaść na nasze domy miała miejsce następnego dnia” – powiedział ks. Mukhtara, proboszcz miejscowej parafii, który zaraz po zdarzeniu zebrał oświadczenia od poszkodowanych i złożył skargę na lokalnym posterunku policji.
Jego zdaniem to właśnie obojętność władz zachęca do ataków na mniejszości religijne. Winowajcy najczęściej odchodzą bezkarnie, a religia jest wykorzystywana do załatwiania osobistych porachunków.
Ks. Khalid Rashid Asi, dyrektor Diecezjalnej Komisji ds. Dialogu Międzywyznaniowego w Fajsalabadzie, w swoim wpisie na Facebooku określił tę napaść jako akt terroryzmu.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.