KE do czerwca przedstawi nową propozycję budżetu UE po 2013 roku - brzmią ustalenia ze szczytu UE, zgodnie z polską linią. Choć we wnioskach końcowych nic nie ma o cięciach, w kuluarach szczytu dyplomaci krajów płatników netto redagowali list o oszczędnościach.
Przygotowany przez Brytyjczyków list, którego kopię widziała PAP, nie mówi wprost o cięciach w nowej wieloletniej perspektywie finansowej UE po 2013 roku, ale o zamrożeniu wydatków na poziomie obecnego budżetu 2007-2013. To realnie oznacza jednak redukcję, biorąc pod uwagę wzrost PKB.
"Zobowiązania do płatności powinny wzrosnąć o nie więcej niż wskaźnik inflacji przez całą nową perspektywę finansową" - brzmi fragment listu. Jak powiedziały PAP źródła dyplomatyczne, w kuluarach brukselskiego szczytu list redagowali dyplomaci brytyjscy, niemieccy i francuscy. Wciąż nie wiadomo, kiedy będzie ogłoszony - spekuluje się, że jeszcze przed Bożym Narodzeniem - i ile krajów go podpisze. Dyplomaci brytyjscy mieli nadzieję, że oprócz tej trójki zrobią to przynajmniej Holandia, Szwecja, Austria a także Czechy i Estonia. Jednak źródła w tych dwóch ostatnich krajach tego nie potwierdziły.
Siedem lat temu, przed negocjacjami na temat obecnej perspektywy finansowej na lata 2007-2013, pojawił się podobny list, w którym płatnicy netto ograniczyli wielkość budżetu UE do 1 proc. PKB. Podpisały go: Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Szwecja, Holandia i Austria. Dokument zdeterminował w znacznym stopniu negocjacje w sprawie budżetu wszystkich 27 państw.
Premier Donald Tusk nie był zaskoczony informacjami o inicjatywie płatników netto. "Mniej więcej wszystko jest jasne. Wiadomo, kto jakie ma interesy. Dla nas jest rzeczą ważną, aby ten trochę antybudżetowy nurt, bezpośrednio wymierzony w politykę spójności, nie był wiodący. Ja rozumiem to, że państwa, które są płatnikami netto, chciałyby trochę mniej płacić. Zawsze tłumaczę moim współpracownikom: wyobraźcie sobie, że my jesteśmy płatnikiem netto, czyli wydajemy dużo więcej do Europy niż dostajemy od Europy" - powiedział premier dziennikarzom w piątek.
Wyraził nawet zrozumienie dla brytyjskiego premiera Davida Camerona, który z Brukseli "chce pojechać do domu i powiedzieć: wiecie, my też coś tam ugraliśmy". A szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso doniesienia o liście określił w piątek rano jako "rytualne tańce różnych plemion wokół budżetu".
I Tusk i Barroso cieszyli się natomiast z zapisów, jakie znalazły się we wnioskach końcowych ze szczytu. "Rada Europejska oczekuje inicjatywy Komisji Europejskiej w sprawie nowych wieloletnich ram finansowych do czerwca 2011 roku i zaprasza inne instytucje do współpracy, by ułatwić ich przyjęcie na czas" - brzmią uzgodnione już po czwartkowych obradach zapisy.
"Dlatego ja się tym nie przejmuję. Przejmowałbym się, gdyby w oficjalnych dokumentach UE zapisano, że wieloletnie ramy finansowe będą ograniczone od góry albo że będziemy redukowali środki na politykę spójności. To byłoby rzeczywiście trudne do odkręcenia. Natomiast to, że rozpoczynają się negocjacje, i ten kto płaci najwięcej chce płacić trochę mniej i ten, kto bierze najwięcej stawia tutaj opór, to jest zupełnie zrozumiałe" - powiedział Tusk.
Wbrew wcześniej wyrażanym obawom polskich dyplomatów, brytyjski premier Cameron nie podniósł pierwszego dnia szczytu podczas oficjalnych obrad kwestii cięć w budżecie UE po roku 2013. Pozostawił temat swym dyplomatom.
"Nawet nie zabrał głosu w sprawie budżetu podczas dyskusji. Ale słyszałem, że rozsyła list w tej sprawie. On zwykł to robić" - powiedział PAP premier przewodniczącej w tym półroczu w UE Belgii Yves Leterme wychodząc z sali po zakończeniu pierwszego dnia szczytu. O liście "słyszał też, ale go nie widział" przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, jak przyznał na konferencji prasowej.
Nieoficjalnie polskich dyplomatów bardzo niepokoją jednak doniesienia, że Wielka Brytania chce szukać oszczędności w unijnej kasie nie w krytykowanej latami przez Londyn Wspólnej Polityce Rolnej, ale w funduszach strukturalnych i spójności, których Polska jest obecnie największym beneficjentem - 67 mld euro w obecnej perspektywie finansowej na lata 2007-2013. Miesiąc temu pisał o tym, powołując się na źródła rządowe tygodnik "European Voice". W piątek te informacje powtarza "Financial Times", dodając, że jest to ustępstwo wobec Francji i Niemiec w zamian za utrzymanie rabatu brytyjskiego, czyli redukcji w brytyjskiej składce do budżetu UE.
Obecny budżet UE na lata 2007-2013 wynosi 1,13 proc. PKB państw członkowskich, w sumie 975 mld euro na siedem lat. Obniżenie poziomu finansowania do 0,85 proc. PKB, czego chce Londyn, daje redukcję w wysokości 250 mld euro.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.