Premier Wielkiej Brytanii David Cameron potwierdził w piątek po szczycie Unii Europejskiej, że wraz z Francją i Niemcami chce z powodu kryzysu zamrozić wydatki UE w nowym wieloletnim budżecie po 2013 roku.
Mogłoby być gorzej, bo zamrożenie to nie cięcia - komentują dyplomaci z krajów-beneficjentów.
"Jutro (kanclerz Niemiec) Angela Merkel, (prezydent Francji) Nicolas Sarkozy, ja oraz kilku innych partnerów opublikujemy tekst z naszymi celami" - powiedział Cameron na konferencji prasowej w Brukseli. "Wszystkie kraje zaciskają pasa, by redukować deficyty. Europa także nie może od tego uciec" - wyjaśnił.
Zainicjowany przez Brytyjczyków list, którego kopię uzyskała PAP, nie mówi o cięciach w nowej wieloletniej perspektywie finansowej UE po 2013 roku, ale o zamrożeniu wydatków na poziomie budżetu rocznego z 2013 roku; to ostatni rok obecnej perspektywy finansowej 2007-2013. Oznacza to redukcję, biorąc pod uwagę wzrost PKB. Ale na wniosek Niemiec dopisano do listu, że zamrożenie będzie nominalne, czyli budżet będzie rósł o poziom inflacji.
"Zobowiązania do płatności powinny wzrosnąć o nie więcej niż wskaźnik inflacji przez całą następną perspektywę finansową" - brzmi fragment listu. Uzasadnia się to tym, że w czasach kryzysu "wydatki europejskie nie mogą wymknąć się wysiłkom państw członkowskich, mającym na celu kontrolę wydatków publicznych".
Obecny budżet UE na lata 2007-2013 wynosi 1,13 proc. PKB państw członkowskich, w sumie 975 mld euro na siedem lat.
Dyplomaci brytyjscy mają nadzieję, że oprócz trójki Londyn-Paryż-Berlin list podpiszą jeszcze przynajmniej Holandia, Szwecja, Austria, a także Czechy i Estonia. Nie potwierdziły tego jednak źródła w tych dwóch ostatnich krajach.
"Mogło być znacznie gorzej, bo zamrożenie to nie cięcia" - powiedział PAP pragnący zachować anonimowość dyplomata z jednego z nowych krajów UE. "Gdzie jest owo obniżenie budżetu do 0,85 proc. PKB, czym niedawno odgrażał się Londyn? Zamiast 0,85 proc. PKB w liście mamy zamrożenie wydatków" - dodał.
Dyplomata przypomniał, że jeszcze na poprzednim szczycie UE Cameronowi udało się doprowadzić do zapisu, że budżety unijne powinny odzwierciedlać "zaciskanie pasa". Jak - miał to doprecyzować szczyt grudniowy. Tymczasem w formalnych wnioskach ze szczytu nie ma mowy o cięciach. Jest jedynie potwierdzenie, że Komisja Europejska do czerwca przedstawi nową propozycję budżetu UE po 2013 roku.
Cieszył się z tego i polski premier Donald Tusk i szef KE Jose Manuel Barroso.
"Przedstawimy propozycję w interesie całej Europy. Wiem, że są różne grupy państw, które przed negocjacjami się teraz pozycjonują - stąd listy. Ale to propozycja KE będzie podstawą negocjacji" - powiedział Barroso na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu. Wcześniej doniesienia o liście określił jako "rytualne tańce różnych plemion wokół budżetu".
Premier Tusk nieco bagatelizował inicjatywę płatników netto. "Ja się tym nie przejmuję. Przejmowałbym się, gdyby w oficjalnych dokumentach UE zapisano, że wieloletnie ramy finansowe będą ograniczone od góry albo że będziemy redukowali środki na politykę spójności. To byłoby rzeczywiście trudne do odkręcenia. Natomiast to, że rozpoczynają się negocjacje, i ten kto płaci najwięcej, chce płacić trochę mniej i ten, kto bierze najwięcej stawia tutaj opór, to jest zupełnie zrozumiałe" - powiedział Tusk.
Wyraził nawet zrozumienie dla Camerona, który z Brukseli "chce pojechać do domu i powiedzieć: wiecie, my też coś tam ugraliśmy".
Nieoficjalnie polskich dyplomatów bardzo niepokoją jednak doniesienia, że Wielka Brytania chce szukać oszczędności w unijnej kasie nie w krytykowanej latami przez Londyn Wspólnej Polityce Rolnej, ale w funduszach strukturalnych i spójności, których Polska jest obecnie największym beneficjentem - 67 mld euro w obecnej perspektywie finansowej na lata 2007-2013. Miesiąc temu pisał o tym, powołując się na źródła rządowe tygodnik "European Voice". W piątek te informacje powtarza "Financial Times", dodając, że jest to ustępstwo wobec Francji i Niemiec w zamian za utrzymanie rabatu brytyjskiego, czyli redukcji w brytyjskiej składce do budżetu UE. W liście nie ma jednak o tym słowa.
Siedem lat temu, przed negocjacjami na temat obecnej perspektywy finansowej na lata 2007-2013, pojawił się podobny list, w którym płatnicy netto ograniczyli wielkość budżetu UE do 1 proc. PKB. Podpisały go: Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Szwecja, Holandia i Austria. Dokument zdeterminował w znacznym stopniu negocjacje w sprawie budżetu wszystkich 27 państw.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.