Służby prasowe parlamentu Ukrainy wpadły we wtorek w popłoch na widok dziennikarza przebranego w pluszowy strój zająca - doniosła niezależna gazeta internetowa "Ukrainska Prawda". Ostatecznie dziennikarz został w budynku i nawet robił wywiady z politykami.
Reportera, który tłumaczył, że przebrał się, ponieważ po ostatniej bójce między deputowanymi Rada Najwyższa przerodziła się w cyrk, próbowano wyprowadzić na zewnątrz. Przedstawicielka parlamentarnych służb tłumaczyła, że w stroju zająca nie można przebywać w gmachu parlamentu.
Dziennikarza obronili jego koledzy, którzy stwierdzili, że w Radzie nie ma ustalonych przepisów, dotyczących ubioru.
"Jeśli Rada Najwyższa staje się cyrkiem, to należy to oficjalnie uznać i ubierać się odpowiednio" - tłumaczył sprawca zamieszania Roman Witoniw, pracujący w programie "telewizji śniadaniowej" jednej z ukraińskich stacji.
Po rozwiązaniu konfliktu dziennikarz przystąpił do pracy, rozmawiając w przebraniu zająca z politykami. Według "Ukraińskiej Prawdy" niektórzy z nich odmawiali udzielenia wywiadu, inni natomiast zgadzali się na to i nawet robili sobie z nim zdjęcia.
Do bójki w ukraińskim parlamencie doszło 16 grudnia. Deputowani opozycyjnego Bloku byłej premier Julii Tymoszenko, którzy w proteście przeciwko represjom wobec opozycji przystąpili wówczas do okupacji trybuny parlamentarnej, zostali zaatakowani przez posłów rządzącej Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza.
Po brutalnej bójce, w wyniku której kilku przedstawicieli opozycji trafiło do szpitala, trybuna została odblokowana.
We wtorek opozycja domagała się raportu prokuratora generalnego w sprawie tych wydarzeń, jednak kiedy przewodniczący obradom Wołodymyr Łytwyn odmówił spełnienia tego postulatu, opozycyjni deputowani opuścili parlamentarną salę posiedzeń.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.