Proces 13 członków gangu, który zajmował się przerzucaniem nielegalnych imigrantów przez wschodnią granicę Polski, rozpoczął się w środę przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Prokurator zarzucił oskarżonym przerzucenie ponad 1500 Azjatów.
Sąd na posiedzeniu w środę postanowił uwzględnić wnioski ośmiu oskarżonych, którzy wystąpili o dobrowolne poddanie się karze bez przeprowadzania postępowania dowodowego. Uzgodnili oni z prokuratorem, że poniosą kary od 2,5 do 5 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres od 3 do 10 lat. Jest wśród nich przywódca grupy, z zawodu technik weterynaryjny, Kazimierz J. Zgodził się na karę 5 lat więzienia w zawieszeniu na 10 lat.
Oskarżeni mają też zwrócić pieniądze, które uzyskali dzięki przestępstwu. Wyrok ma być ogłoszony 28 grudnia.
Pozostałych pięciu członków gangu będzie sądzonych w normalnym trybie. Jednym z oskarżonych, którzy nie zgodzili się na dobrowolne poddanie się karze, jest były strażnik graniczny z Sejn (Podlaskie) Marek S. Prokurator oskarżył go o udział w grupie przestępczej i pomaganie w nielegalnym przekraczaniu granicy przez przekazywanie informacji o terminach i trasach patroli pilnujących granicy.
Gang działał od 1998 r. do 2009 r. W tym czasie zdołał przerzucić ponad 1500 osób, głównie przybyszów z Chin i Wietnamu. Oskarżeni przeprowadzali imigrantów przez zieloną granicę w Podlaskiem, albo pomagali im przeprawić się przez Bug na Lubelszczyźnie. Potem Azjaci transportowani byli dalej do Niemiec i innych krajów Europy Zachodniej.
Jak ustaliła prokuratura, aby przedostać się nielegalnie z Azji do Europy Zachodniej imigranci musieli zapłacić od 2,5 do 4 tys. dolarów. Oskarżeni zarobili na nich około 1,1 miliona zł.
W tym roku będzie przebiegał pod hasłem "Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii".
W tym roku będzie przebiegał pod hasłem "Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii".
O magnitudzie 6,3 w rejonie zamieszkanym przez 500 tys. osób.
Przeprowadzono 5 listopada 1985 r. pod kierunkiem Zbigniewa Religi
M.in. by powstrzymać zabijanie chrześcijan przez dżihadystów.
Wartość zrabowanego sera oszacowano na ponad 100 tysięcy euro.
Ciała Zawiszy nigdy nie odnaleziono, ale wyprawiono mu symboliczny pogrzeb w listopadzie 1428 r.
Powód? Nikt nie sprawdza, czy dokument naprawdę wystawił lekarz.