Premier Donald Tusk mówił we wtorek podczas sejmowej debaty nad wnioskiem o wotum nieufności wobec szefa resortu infrastruktury Cezarego Grabarczyka, że sytuacja na kolei jest dla jego rządu zadaniem priorytetowym. Bronił swojego ministra oceniając, że stawiane mu zarzuty są bezzasadne.
Jak zaznaczył, jego rząd też ponosi odpowiedzialność za "fatalną kondycję PKP", ale zarzuty stawiane Grabarczykowi ocenił jako "dramatycznie bezzasadne".
"Nie jest zadaniem mojego rządu i ministra Grabarczyka tłumaczenie historii, tych zaszłości, które zaważyły na fatalnej kondycji PKP dzisiaj w Polsce. Czujemy swoją część odpowiedzialności i nie zamierzamy o tym dyskutować. My także ponosimy odpowiedzialność, że PKP jest dzisiaj w takim stanie, w jakim dzisiaj jest" - powiedział Tusk.
Szef rządu powiedział, że w ciągu ostatnich lat zebrał doświadczenia jeżdżąc koleją. "Mam dużo doświadczeń kolejowych sprzed tej jesieni, sprzed 5, 10, 15 lat. I dobrze wiem, że komfortem jazdy na kolejach państwowych nie możemy się pochwalić ani dziś, ani wczoraj, ani wiele lat temu" - powiedział premier.
Tusk przyznał, że "ostatnie tygodnie wystawiają bardzo złe świadectwo organizacji pracy na kolei". Dlatego właśnie, jak tłumaczył, chce dać chociaż kilkanaście tygodni szansy nowym rządzącym kolejami państwowymi. "Zdaję sobie sprawę, że te decyzje personalne zostały podjęte zbyt późno, ale lepiej późno, niż wcale" - dodał.
Premier powiedział, że nie przyjął rezygnacji szefa resortu infrastruktury, którą minister przyniósł mu, gdy doszło do problemów na kolei. "Pan minister, kiedy doszło do tego zamieszania na kolei i do tej dezorganizacji związanej i z pogodą, i z wadliwie wprowadzanym rozkładem jazdy, kiedy poinformował mnie o tej sytuacji, oddał się do dyspozycji i miał ze sobą rezygnacją, której nie przyjąłem" - powiedział Tusk. Szef rządu powiedział, że nie informował o tym wcześniej, by nie robić medialnego spektaklu.
Premier zaznaczył, że jego rząd wydał w 2010 roku na budowę dróg i autostrad więcej, niż poprzednie rządy w latach 1995 - 2007.
"W roku 2010 mimo drastycznego kryzysu finansowego, który wszędzie w Europie każe ludziom obcinać wydatki, także na infrastrukturę, nasz rząd wydaje na drogi i autostrady 20 mld złotych. To znaczy tyle, ile przez całe rządy PiS-u, kiedy o kryzysie nikt nawet nie śnił, ani w Europie, ani na świecie" - zaznaczył Tusk.
Premier mówił, że oceną skuteczności rządu PO-PSL i samego ministra infrastruktury mogą być podpisane umowy na budowę nowych dróg i oddane do użytku inwestycje. "Mimo kryzysu, tych podpisanych umów na budowę autostrad i dróg ekspresowych (za kadencji tego rządu - PAP) było na 1468 km, przy osiągnięciach ministra Polaczka za rządów PiS 293 km, i za czasów SLD-UP 612 km" - zaznaczył.
Tusk dodał, że obecny rząd oddał do użytku 1048 km autostrad, dróg ekspresowych i dużych przebudów dróg, natomiast za rządów PiS było to 313 km, a za rządów SLD - 360 km.
"Jesteście ostatnimi, którzy mogliby się wyżywać na ministrze Grabarczyku albo domagać się jego dymisji z tytułu dróg i autostrad" - mówił premier do opozycji. Premier odniósł się także do zarzutów posłów, że rząd nie buduje obwodnic miast. "Kiedy słyszę utyskiwania, że jaki to zły jest Grabarczyk, bo tyle a tyle polskich miast nie ma obwodnic, to naprawdę wtedy z trudem można zachować spokój. Bo tych obwodnic nie ma, bo nikt ich nie budował" - powiedział Tusk.
Powiedział, że jeżeli rząd nakłada limity na inwestycje drogowe, to nie dlatego, że znajduje w tym przyjemność, tylko dlatego, że chce uchronić Polskę przed popadnięciem w tarapaty finansowe. "Wolimy nałożyć limity na i tak gigantyczne wydatki drogowe, niż zaniechać waloryzacji rent i emerytur czy odebrać ulgi prorodzinne" - powiedział szef rządu.
Zwracając się do posła Wiesława Szczepańskiego (SLD), który podarował mu krawat - gadżet od szybkich chińskich kolei, premier powiedział: "Jest to niestety prezent od ministerstwa tajwańskich kolei wysokich prędkości. (...) Nawet w złośliwościach trzeba starać się być perfekcyjnym" - ironizował premier. Szef rządu zapowiedział zwrot prezentu.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.