Zasady naboru do Narodowych Sił Rezerwowych nie sprawdziły się - oznajmia "Gazeta Wyborcza".
Zwana popularnie gwardią narodową formacja, miała liczyć w sumie 20 tys. osób, powoływanych w pokojowych warunkach na 30-dniowe ćwiczenia raz do roku.
Rozpoczęty na początku 2010 r. nabór zakładał przyjęcie do końca ub. r. 10 tys. ochotników. Złożono co prawda nieco ponad 7 tys. wniosków, lecz z różnych powodów, podpisano jedynie 3 tys. kontraktów.
Ponieważ proponowane warunki, w tym 80, zł za jeden dzień ćwiczeń, okazały się mało kuszące, MON został zmuszony do zmiany zasad. Otóż służba w NSR będzie warunkiem koniecznym do odbywania zawodowej służby wojskowej, do której jak wiadomo, jest bardzo wielu chętnych.
Obniżono tym samym wymagania dla "gwardzistów", ale jednocześnie zapewniono tani nabór do sił rezerwowych - zauważa "Gazeta Wyborcza".
Witało ich jako wyzwolicieli ok. 7 tys. skrajnie wyczerpanych więźniów.
Trump powiedział w sobotę, że "powinniśmy po prostu oczyścić" palestyńską enklawę.