Wszystko wskazuje na to, że bezpośrednią odpowiedzialność za katastrofę smoleńską ponoszą "w gruncie rzeczy wyłącznie Rosjanie" - uważa prezes PiS Jarosław Kaczyński. Według niego, to Moskwa, wbrew stanowisku kontrolerów w Smoleńsku, podjęła decyzję o sprowadzaniu Tu-154M na ziemię.
Kaczyński oświadczył na wtorkowej konferencji prasowej, że oczekuje od władzy zdecydowanego poparcia przygotowanej przez PiS uchwały Sejmu odrzucającej raport końcowy Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).
"Wszystko wskazuje na to, że bezpośrednią odpowiedzialność ponoszą w gruncie rzeczy wyłącznie Rosjanie. Jest sprawa odpowiedzialności pośredniej, przede wszystkim rozdzielania tych dwóch wizyt (premiera 7 kwietnia i prezydenta - 10 kwietnia - PAP) i tu już jest polska odpowiedzialność. Jest sprawa nieporządku w pułku (36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego - PAP), to wszystko jest prawda, ale tak naprawdę żaden z tych elementów nie doprowadziłby do katastrofy, gdyby nie to, co robili Rosjanie" - powiedział Kaczyński.
W jego ocenie z informacji medialnych na temat treści zapisów z wieży kontroli lotów w Smoleńsku wynika, że to "Moskwa podjęła decyzję o tym, że samolot, wbrew opinii ludzi na wieży, ma być sprowadzany". "To informacja niezwykłej wagi. Pokazuje, kto tutaj jest winien" - dodał.
Według Kaczyńskiego przez wiele miesięcy obowiązywała teoria o naciskach na pilotów TU-154M. "W tej chwili ta teoria jest zdezawuowana przez informacje, które mówią, że na wysokości 100 metrów została podjęta decyzja o odejściu" - podkreślił.
Prezes PiS powiedział, że rozmawiał z lekarzami wojskowymi na temat ustalenia MAK, iż szef Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik miał w chwili katastrofy 0,6 promila alkoholu we krwi. "Według tego, co mi mówili, ciała generałów przywożone do Warszawy ważyły po 25 kilogramów. Czyli w ogromnej części po prostu ich nie było. Wątroba jest takim organem, który po ostrym uderzeniu się po prostu rozpada" - powiedział.
Kaczyński był też proszony o komentarz do opinii męża Marty Kaczyńskiej Marcina Dubienieckiego, którego zdaniem ustalenia polskich ekspertów odczytujących zapisy czarnych skrzynek Tu-154M wzmacniają hipotezę o zamachu na samolot.
"Nie będę dawał podstaw do różnego rodzaju sensacyjnych sprawozdań, tudzież ataków, odchodzenia od tematu. W tej sprawie się nie wypowiadam" - oświadczył prezes PiS.
"Nie chcę ostatecznych wniosków wyciągać, bo uważam, że mam do tego za małe podstawy. Ten obraz w ciągu ostatnich dni zmienił się także w mojej głowie. To przedwczesne, żeby o tym mówić" - zaznaczył.
Prezes PiS uznał, że rząd nie chce jasno zdeklarować czy badanie przyczyn katastrofy smoleńskiej przez MAK odbywało się na podstawie załącznika 13 do konwencji chicagowskiej. "Muszę stwierdzić, że władza nie chce nic na ten temat powiedzieć. Dlaczego nie chce nic powiedzieć? Bo jest całkowicie skompromitowana" - ocenił.
Dodał, że m.in. o podstawę prawną badania przyczyn katastrofy smoleńskiej posłowie PiS będą pytać w środę w Sejmie premiera. Według Kaczyńskiego jego ugrupowanie będzie też chciało wiedzieć, dlaczego rząd "mając informację dezawuującą koncepcję nacisków nie mówił o tym społeczeństwu" oraz "dlaczego premier Tusk powiedział, że raport MAK jest nie do przyjęcia, a później stwierdził, że potrzebne są jedynie uzupełniania"?
"Oczekuję od władzy najpierw poparcia uchwały Sejmu, i to takiego bardzo zdecydowanego, które będzie sygnałem i dla Rosji, i dla świata, że my się z tą sytuacją nie pogodzimy. Później sporządzenia własnego raportu na podstawie tych informacji, które jesteśmy w stanie zdobyć" - zaznaczył Kaczyński.
Jego zdaniem Polska powinna domagać się też od Rosjan, żeby przyjęli "na technicznej zasadzie" drugi protokół do Europejskiej Konwencji o Pomocy Prawnej w sprawach karnych, który - jego zdaniem - umożliwiłby Polsce i Rosji prowadzenie wspólnego śledztwa. Podkreślił, że Moskwa nie ratyfikowała drugiego protokołu, a mogłaby na podstawie jednej umowy z polskim rządem zgodzić się na wykorzystywanie tego dokumentu.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.