Podczas drugiego wieczoru festiwalu polskiej muzyki sakralnej „Joy and Devotion” w Londynie wystąpił światowej sławy chór Tenebrae. Dziś trzecia i ostatnia odsłona londyńskiego cyklu koncertów.
Krytycy mówią o ich wykonaniach, że są „fenomenalne” („The Times”) albo „porażająco piękne” („Gramophone Magazine”). Trudno się z tym nie zgodzić po wysłuchaniu koncertu chóru Tenebrae podczas festiwalu polskiej muzyki sakralnej „Joy and Devotion” organizowanego w Londynie przez Instytut Adama Mickiewicza. Tego wieczoru w anglikańskim kościele St-Martin-in-the-Fields przy Trafalgar Square, tuż obok National Gallery, zabrzmiały m.in. takie kompozycje jak „Totus tuus” Henryka Mikołaja Góreckiego czy „Dona nobis pacem” Wojciecha Kilara. Jednak największe wrażenie na publiczności zrobiło wykonanie utworu „Veni Creator” autorstwa Pawła Łukaszewskiego, kierownika artystycznego festiwalu. Współczesne środki wyrazu zastosowane w tej kompozycji pozwoliły wydobyć kunszt brytyjskiego chóru. Dzięki niezwykle precyzyjnemu operowaniu dynamiką głosów można było chwilami odnieść wrażenie, że słuchamy nie tyle chóru, co znakomicie zestrojonej orkiestry.
– Ekscytujące jest dla nas to, że odkrywamy coś nowego, bo polska muzyka jest u nas ciągle mało znana – podkreśla w rozmowie z Gosc.pl Nigel Short, dyrygent chóru Tenebrae. – Jesteśmy profesjonalnym chórem, mamy 60-70 koncertów rocznie na całym świecie, a każdy utwór w dzisiejszym programie to dla nas nowość, domagająca się odkrycia. Staramy się wyławiać piękną, nową dla nas, muzykę. Ona jest w dużym stopniu uniwersalna, bo przecież wyrasta z tej samej europejskiej kultury. Wielcy europejscy kompozytorzy zawsze dużo podróżowali, wymieniali się ideami, czerpali od siebie. To też muzyka bardzo dobrze skomponowana. Wspaniale się ją śpiewa i przemawia do słuchających.
Dziś trzeci i ostatni z londyńskich wieczorów poświęconych polskiej muzyce sakralnej. O 19.30 w kościele St Martin-in-the-Fields wystąpi chór Echo dyrygowany przez Sarah Latto. Usłyszymy muzykę wielu epok – od renesansu i baroku aż po twórczość współczesnych młodych kompozytorów. Wśród tej ostatniej pojawią się m.in. dwa utwory w języku kaszubskim, napisane przez Annę Rocławską-Musiałczyk. To „Psalm 27. Jahwe widã i zbawienim” oraz „Bibi, synkù, bi. Parafraza kolędy kaszubskiej Witosławy Frankowskiej”. – Cieszę się, że spośród tylu znakomitych twórców współczesnych moje nazwisko znalazło się programie festiwalowym – zwierza się kompozytorka. – Mam nadzieję, że moja muzyka staje się w pewnym sensie ambasadorem kultury kaszubskiej w Europie, pomimo tego, że sama nie władam kaszubskim i nie mam korzeni kaszubskich. „Bibi, synkù, bi” jest dla mnie szczególne. Ten utwór powstał na I roku moich studiów z kompozycji, pisałam go dla Zespołu Wokalnego Art’n’Voices, w którym działam i śpiewam od dziesięciu lat. Nie wiedziałam wtedy, że spodoba się on na tyle innym zespołom i chórom, że stanie się jedną z najczęściej wykonywanych moich kompozycji. To kołysanka, która w całym utworze na różne sposoby jest parafrazowana. Nie jest to typowa kolęda, bo wnosi już w sobie pierwiastek Drogi Krzyżowej, jaką będzie musiał przejść Chrystus w późniejszym czasie. Z kolei „Psalm 27” jest totalnym przeciwieństwem mocno skontrastowanego „Bibi”. Ascetyczny dwugłos, mocno archaizujący, nawiązujący do polifonizujących linii, to moja fascynacja Arvo Pärtem – wymiarem ciszy i przestrzeni. Chórzyści polubili moją muzykę, a sama dyrygentka napisała do mnie: „Ania, chórzyści kochają oba utwory”. Wypada mi więc trzymać za nich kciuki i czekać na reakcje publiczności londyńskiej: jak odbiorą moją muzykę?
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.