Rodzina należy do odizolowanego plemienia, które dopiero niedawno zaczęło mieć kontakty ze społeczeństwem w brazylijskim stanie Pará. Syn z ojcem dotarli do lekarzy w sercu lasu.
Tawy niósł ojca na plecach przez 12 godzin - 6 w tamtą i 6 z powrotem - przez gęsty las. "Przeprawiał się przez strumienie, wspinał się po klifach, przekraczał bariery roślinne i kulturowe, nie oglądając się za siebie" - plastycznie opisuje Lucia Capuzzi w "Avvenire", największym włoskim dzienniku katolickim. "Bo 24-letni Tawy miał cel: dotrzeć do placówki medycznej, by zaszczepić 67-letniego ojca. I uratować go w ten sposób przed pandemią, która zagraża m.in. jego ludowi Zó’è, grupie etnicznej składającej się z 325 mężczyzn i kobiet, mieszkających w 50 małych społecznościach w amazońskiej dżungli na północy stanu Pará w Brazylii".
Tawy i jego ojciec należą do odizolowanego plemienia, które niedawno nawiązało kontakt z resztą społeczeństwa. "Naturalna nieufność nie powstrzymała Tawy’ego. Jego gest wzruszył lekarza zarządzającego zespołem wykonującym szczepienia - Erika Jenningsa Simõesa, który postanowił uwiecznić ojca z synem na zdjęciu. Wykonał je prawie rok temu - Tawy i jego ojciec z poważnymi problemami zdrowotnymi, które uniemożliwiały mu chodzenie, otrzymali pierwszą dawkę szczepionki 22 stycznia
Lekarz, który od dziesięcioleci zajmuje się pomocą ludziom puszczy, postanowił rozpowszechnić zdjęcie dopiero teraz, aby uwrażliwić opinię publiczną na to, jak istotna jest kampania szczepień. "Tubylcy nie rozumieją wątpliwości na temat szczepionek, jakie mają nierdzenni mieszkańcy. Wręcz przeciwnie - przez nieodpowiedzialność tamtych wirus rozprzestrzenił się nawet w dżungli" - ostro ocenia dr Jennings. "W obliczu fake newsów, kampanii nienawiści i polemik wybór Tawy'ego jest przykładem odwagi. I miłości do życia, własnego i innych".
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.