Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie Prokocimiu wrócił do normalnej pracy. Anestezjolodzy, z powodu których odejścia placówce groziła ewakuacja, wycofali wypowiedzenia.
"Po długich negocjacjach i po dosyć dramatycznych decyzjach, które były podjęte dzisiaj rano, udało się uzyskać kompromis z naszymi anestezjologami. Lekarze zgodzili się przyjąć wcześniej proponowane przez dyrekcję warunki i na tę chwilę wszyscy wrócili do pracy. Tak, że szpital również wraca do normalnego trybu przyjęć, wszystkie dzieci na bieżąco będą miały opiekę" - powiedział we wtorek wieczorem na briefingu prasowym dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Wojciech Cyrul.
Z przekazanych przez niego informacji wynika, że środki na działalność placówki i wynagrodzenia pracowników mają pochodzić m.in. z reorganizacji lecznicy. Szpital planuje też zaciągnąć kredyt w wysokości 20 mln zł. Dług placówki wynosi ok. 36 mln zł.
Wsparcie rządowe zapowiedział wojewoda małopolski Łukasz Kmita, który uczestniczył w rozmowach z dyrekcją szpitala i lekarzami. "Pan premier, Ministerstwo Zdrowia, NFZ będą podejmować działania, aby wspierać pana dyrektora, aby kondycja finansowa szpitala była jak najlepsza" - podkreślił wojewoda.
We wtorek rano do pracy nie przyszło 26 z 36 zatrudnionych anestezjologów. Nie przystali oni na zaproponowane wcześniej przez dyrekcję szpitala warunki finansowe. Dyrektor lecznicy zdecydował o przejściu placówki w tryb ostrego dyżuru, wstrzymaniu zabiegów planowych i zawieszeniu przyjęć.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.