Dalekosiężnym owocem tej wizyty może być autentyczne pojednanie polsko-ukraińskie. Byłaby to sprawa na miarę dziejową. Jako Polacy i Ukraińcy możemy razem stworzyć coś wielkiego - mówi abp Stanisław Gądecki podsumowując wizytę polskich biskupów w Ukrainie. Przewodniczący Konferencji Episkopatu dodaje, że z Kijowa wraca z nadzieją na odrodzenie Ukrainy, a potem także Europy.
Pobyt polskich biskupów był okazją do ważnych i pogłębionych rozmów ze zwierzchnikami Kościołów obecnych na Ukrainie. Zacznijmy od spotkania z abp. Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. O czym rozmawialiście, jakie nowe pomysły czy projekty współpracy się pojawiły?
Rozmawialiśmy m. in. o potrzebie kontynuacji pojednania polsko-ukraińskiego. Abp Szewczuk zrelacjonował nam rozmowę premiera Ukrainy z premierem Morawieckim. Była tam mowa tak o potrzebie wspólnych badań historycznych jak i konieczności pewnych gestów, które trafiałyby do ludzi. Strona ukraińska jest gotowa do odblokowania pewnych inicjatyw np. ekshumacji ofiar wołyńskich. Podczas naszej rozmowy z abp. Szewczukiem obie strony podkreślały, że potrzebujemy nowego dynamizmu polsko-ukraińskiego pojednania i że bardzo ważną rolę odegrać w tym mogą nasze Kościoły. Potrzeba na koniec analogicznego tekstu do listu biskupów polskich do biskupów niemieckich: Pamiętamy i przebaczamy.
Jeśli chodzi o proces polsko-ukraińskiego pojednania, to nie zapominajmy, że zapoczątkował je Jana Paweł II w okresie tysiąclecia chrztu Rusi, w końcu lat osiemdziesiątych. Później miały miejsce jego kolejne etapy, spotkania i liczne dokumenty. Co należy zrobić dziś?
Zbliżenie obu naszych społeczności jakie się teraz dokonuje na skutek wojny stwarza dobry grunt do kontynuacji tego procesu. Ale niezbędne jest pogłębienie, gdyż wiele urazów związanych z przeszłością tkwi wciąż w świadomości. Te demony mogą na nowo się obudzić. Weźmy choćby sprawę zbrodni wołyńskiej. Teraz zaistniały warunki do wzajemnej syntezy ukraińskiego i polskiego spojrzenia na historię. Ze strony ukraińskiej widać dobrą wolę, np. kilka dni temu na Cmentarzu Orląt we Lwowie z powrotem postawione zostały rzeźby lwów, zdjęte kilka lat temu. Dałby Bóg, aby na końcu tej drogi, z pomocą Kościołów, doszło do tego, co zostało osiągnięte przez wymianę listów biskupów niemieckich i polskich w czasie Soboru Watykańskiego II.
Rozmawialiśmy też o pomocy, za którą Ukraińcy są bardzo wdzięczni. Mowa była o potrzebie jej długofalowej kontynuacji. Tym bardziej, że Ukraina jest bardzo rozległym krajem, dwukrotnie większym od Polski i dostarczanie pomocy humanitarnej na wschód wcale nie jest takie proste. Mam wrażenie, że proces przyjmowania uchodźców oraz pomoc wielu polskich parafii czy klasztorów konkretnym parafiom na Ukrainie wytworzyła wiele relacji partnerskich, które warto kontynuować.
Historyczne znaczenie miało spotkanie z metropolitą Epifaniuszem, zwierzchnikiem autokefalicznego Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Było to pierwsze spotkanie przedstawicieli obu episkopatów na tak wysokim szczeblu. Jak Ksiądz Arcybiskup postrzega ten Kościół i dalszą współpracę w nim?
Spotkanie to było niezwykle interesujące. Mam wrażenie, że z metropolitą Epifaniuszem i abp Eustracjuszem, który mu towarzyszył, nawiązaliśmy dobry kontakt. Przyjmowali naszą delegację nadzwyczaj serdecznie, podkreślając, że jest to dla nich bardzo ważne wydarzenie.
Metropolita Epifaniusz mówił nam szczegółowo o Prawosławnym Kościele Ukrainy, także w odniesieniu do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego na Ukrainie. Ten ostatni na skutek zachowania patriarchy Cyryla i popierania przezeń wojny, gwałtowanie traci autorytet oraz wiernych. Całe parafie przechodzą do Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Metropolita Epifaniusz podkreślał jednocześnie, że nie należy przyjmować każdego wiernego, który chce zmienić swoją kościelną przynależność. A to dlatego, że mogą wśród nich być prorosyjscy agenci. Mówił np. o kapłanie z Kościoła moskiewskiego, który służył Rosjanom informacjami ułatwiającymi naprowadzanie samolotów na cele. Wiemy ogólnie jaką rolę odegrała na Ukrainie na początku wojny rosyjska „piąta kolumna”. W wielu miastach gdzie wkraczała armia rosyjska, znakowali oni domy, z których mieszkańców należy aresztować bądź zgładzić. A z kolei abp Szewczuk mówił, że nawet do jego chóru katedralnego wprowadzono prorosyjskich agentów I to już na pół roku przed wkroczeniem wojsk rosyjskich.
Prawosławny Kościół Ukrainy jest jednym z najważniejszych Kościołów prawosławnych w tej części Europy i świata. A skoro jest bardzo otwarty ekumenicznie, to chyba powinien stać się istotnym partnerem dialogu katolicko-prawosławnego. Jak Ksiądz Arcybiskup widzi tę kwestię?
W rozmowie z metropolitą Epifaniuszem mowa była o bardzo pozytywnych kontaktach ekumenicznych w Ukrainie. Działa tam Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych, skupiająca zwierzchników 16 największych wspólnot wyznaniowych: prawosławnych, katolickich obu obrządków, protestanckich i oraz żydów i muzułmanów. Rada ta spotyka się co miesiąc i jest płaszczyzną wielu wspólnych inicjatyw. Bardzo intensywnie pracuje w czasie wojny. Istnieje także bliska współpraca pomiędzy Prawosławnym Kościołem Ukrainy a Kościołem greckokatolickim, co jest fenomenem charakterystycznym dla Ukrainy. Np. wspólne modlitwy są dla nich czymś zupełnie normalnym, ale np. Kościół prawosławny moskiewski nigdy by na to nie przystał.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.