W ruinach zniszczonego w rosyjskim ostrzale budynku mieszkalnego w mieście Czasiw Jar na wschodzie Ukrainy znaleziono już 34 martwe ciała; wśród zabitych jest dziewięcioletni chłopczyk - powiadomiła we wtorek w godzinach porannych ukraińska Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (DSNS).
Atak przeżyło co najmniej dziewięcioro mieszkańców bloku. Trwa akcja poszukiwawczo-ratunkowa, dotychczas udało się przerzucić ponad 300 ton gruzu. W operacji uczestniczy 57 funkcjonariuszy DSNS i osiem jednostek sprzętu, wspieranych m.in. przez dwa żurawie samochodowe i inne pojazdy zapewnione przez lokalne władze. Na miejscu znajdują się też dwie karetki pogotowia - czytamy we wtorkowym komunikacie DSNS.
Jak poinformował na Telegramie szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko, według stanu na godzinę 6.30 rano (5.30 czasu polskiego) pracownicy DSNS przeszukali 70 proc. gruzowiska.
Przeczytaj też: Była szefowa sztabu planowania strategicznego NATO: Rosja chce sterroryzować ukraińską ludność cywilną
Miasto Czasiw Jar w Donbasie zostało ostrzelane w sobotę wieczorem. Pociski spadły na blok mieszkalny, całkowicie zniszczono dwie klatki schodowe. W niedzielę DSNS oznajmiła, że siły wroga prawdopodobnie użyły czterech rakiet balistycznych krótkiego zasięgu typu Iskander. Początkowo miejscowe władze oceniały, że wróg zaatakował Czasiw Jar z systemów rakietowych Uragan.
"Każdy, kto wydaje rozkazy takich ostrzałów, i każdy, kto dokonuje ataków na zwykłe miasta, dzielnice mieszkalne, zabija całkowicie świadomie. Po takich ostrzałach (Rosjanie) nie będą mogli powiedzieć, że czegoś nie wiedzieli czy nie zrozumieli" - oświadczył w niedzielę wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.