Jest wojna i są ludzie. Pierwsze nie uwzględnia drugiego.
Kilka dni urlopu jest jak przerwa w życiorysie. Na dalszy plan schodzą bieżące wydarzenia. Wędrówki z przyjaciółmi, wieczorne posiady, pokryte łanami wierzbówki górskie łąki, mgły unoszące się nad Kobylarzowym Żlebem, wreszcie radość dziecka po raz pierwszy zmagającego się z łańcuchami i zdobywającego szczyt (brawa dla Julki i dwóch braci z Włocławka) – przenoszą w inny świat (nie mylić z opisaną przez Herlinga, w książce pod tym samym tytułem Syberią), wolny od niebezpieczeństw wojny i bieżących politycznych sporów.
Jednak od wojny nie da się uciec. W Dolinie Kamienicy spotkanie z leśniczym obwodu Jaworzyna. Rozmowa o tym, co dzieje się w parku i zabłąkanych turystach, przeplatana żartami. Od czasu do czasu, w niewielkich odstępach, towarzyszy jej charakterystyczne buczenie nad głowami. Mój rozmówca poważnieje. To nie helikopter TOPR-u czy LPR-u. Nad nami główny szlak dostaw broni na Ukrainę. Od tej wojny nie da się uciec. Nawet w góry. Jak nie da się uciec w góry od zostawionych w domu problemów. Pójdą za człowiekiem nierozwiązane, natarczywe, burząc ciszę lasu, przekrzykując szum potoku, konkurując ze śpiewem ptaków. Skutecznie. My mieliśmy szczęście wędrować bez tego bagażu. Inni, w tym samym czasie – nie.
Przekonałem się o tym po powrocie do domu. L’Osservatore Romano zamieściło we wtorek omówienie wydanej przed kilkoma dniami książki/pamiętnika, autorstwa Olgi Grebennik, znanej ukraińskiej ilustratorki książek dla dzieci. Dziennik wojny. Pisany, częściowo rysowany, w piwnicach charkowskiego bloku. „To więcej niż książka – pisze Silvia Gusmano – to album o konflikcie: uzbrojona w notes i ołówek, absolutnie przerażona kobieta, rysuje i pisze w piwnicy domu, jedynym miejscu postrzeganym jako bezpieczne w czasie bombardowania. Dla niej – z zawodu ilustratorki książek dla dzieci – jest to naturalny sposób zmierzenia się z tym, co nie do zniesienia, reagowania na to, co burzy jej życie. Zeszyt staje się więc schronieniem, azylem, antidotum na strach, bo w nim kobieta, w notatkach i odręcznych szkicach, dzieli się zmartwieniami, nadziejami i przebłyskami normalności”.
Oddajmy głos autorce. „Piszę ten pamiętnik nie tylko po to, by mówić o wojnie. Ta nie ma zwycięzców. Pozostawia w każdym z nas tylko krew, spustoszenie i pustkę. Przebyłam długą drogę i spotkałam na niej tylko życzliwych, troskliwych ludzi. Teraz wiem na pewno: jest wojna i są ludzie. Pierwsze nie uwzględnia drugiego”.
Potwierdzeniem jest mieszkająca w Polsce Rosjanka, nauczycielka rodzimego języka w jednej ze szkół. Po wybuchu wojny w Ukrainie odwrócili się od niej przyjaciele i znajomi. „Ale to nie fair – pisze Grebennik. To nie narodowość definiuje osobę. Wczoraj znalazłam w niej mojego anioła stróża. I nie chodzi o paszport, ale o konkretne gesty”.
Jest wojna i są ludzie. Dlatego – czytamy w komentarzu La Stampy – „liczy się pokój. Nie jest ważne kto jest negocjatorem”. To stwierdzenie pada w kontekście niedawnego spotkania kardynała Parolina z liderem Ligi Północy, Matteo Salvinim. „Stolica Apostolska – powiedział dziennikarzowi jeden z pracowników Sekretariatu Stanu – traktuje rozejm w Europie Wschodniej jako absolutny priorytet w stosunku do jakiejkolwiek innej sprawy. Dlatego nie ma znaczenia kto będzie negocjatorem, potrafiącym doń doprowadzić”.
„Stolica Apostolska nie chce mieć wyłączności…” Próbuję odczytać te słowa w szerszym kontekście. Prawda, sprawiedliwość, uczciwość, dobro wspólne… Iluż, nie tylko w Polsce, chce mieć wyłączność. Tylko my. Zapominając o ludziach. Tak zaczynają się kolejne wojny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...