Polacy mówią jednym głosem z rządem - nie chcemy otwierać granic dla dezerterów z Rosji. Blisko 70 proc. Polaków akceptuje decyzje rządu, który nie wpuszcza do kraju obywateli Federacji Rosyjskiej - wynika z sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej".
W sondażu IBRiS, przeprowadzonego na zlecenie "Rzeczpospolitej", zapytano, czy Polska powinna przyjmować Rosjan, którzy nie chcą walczyć z Ukrainą i uciekają z kraju przed mobilizacją.
Przeczytaj: Abp Szewczuk: Rosja używa gwałtu jako broni
43,8 proc. badanych odpowiedziało, że zdecydowanie nie, a 23,9 proc. uważa, że raczej nie. 13,9 proc. ankietowanych uważa, że zdecydowanie tak, a 11,2 proc. - raczej tak. 7,2 nie ma zdania w tej sprawie.
"Blisko 70 proc. Polaków akceptuje decyzje rządu, który nie wpuszcza do kraju obywateli Federacji Rosyjskiej, a po ogłoszeniu mobilizacji w Rosji nie poluzował zakazów wjazdowych" - podsumowuje wyniki sondażu "Rzeczpospolita".
Zaznacza, że najwięcej, bo 79 proc., tak myślących respondentów to wyborcy PiS, a 30 proc. - opozycji.
Aktualizujemy na bieżąco: Relacja z wojny na Ukrainie
Ponadto gazeta zaznacza, że w ciągu trzech tygodni od ogłoszenia w Rosji mobilizacji dla rezerwistów do Polski wjechało blisko 7,5 tys. rosyjskich obywateli, głównie dlatego, że mieli zezwolenie na pobyt na terytorium UE lub wizę.
"Ucieczki z Rosji to nie tylko efekt ostatniej mobilizacji" - dodaje "Rz".
Gazeta pisze również, że według Europejskiej Agencji Granicznej Frontex przez lądowe granice z Unią (Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię i Norwegię) wyjechało od rosyjskiej agresji na Ukrainę blisko 1,4 mln Rosjan, w tym definitywnie opuściło kraj 37 257 osób. Ponad tysiąc z nich złożyło w Polsce wnioski o azyl.
Sondaż IBRIS dla "Rz" przeprowadzono metodą CATI 7-8 października br. na 1100-osobowej grupie respondentów.
Przeczytaj: Polscy lekarze w Charkowie: cierpień i traum, z którymi się spotykaliśmy, nie można opisać
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.