NATO rozważa wydanie wspólnego oświadczenia podczas swojego następnego szczytu wraz z czterema krajami obserwatorami z regionu Azji i Pacyfiku - poinformował w czwartek portal "Nikkei Asia". Krok ten ma służyć jako demonstracja solidarności wobec Rosji i Chin.
Członkowie NATO dyskutują nad pomysłem wspólnego oświadczenia, które obejmowałoby Japonię, Koreę Południową, Australię i Nową Zelandię - pisze "Nikkei Asia", powołując się wypowiedź urzędnika NATO.
Inwazja Rosji na Ukrainę - czytaj w naszej relacji
Japońska dziennik wyjaśnia, że NATO po raz pierwszy zaprosiło przywódców tych czterech państw, jako partnerów, podczas ubiegłorocznego szczytu w czerwcu. Urzędnik NATO powiedział, że sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg planuje zaprosić ten sam kwartet na tegoroczny szczyt, zaplanowany na lipiec w Wilnie na Litwie.
Stoltenberg poruszył pomysł poszerzonego wspólnego oświadczenia i rozpoczął wstępne rozmowy z kilkoma członkami NATO - podało źródło Sojuszu w rozmowie z japońskim dziennikiem.
"Mają oni wspólne przesłanie do świata zewnętrznego w sprawie wyzwań i zagrożeń bezpieczeństwa" - powiedział oficjel. "Jest to głównie narzędzie polityczne i komunikacyjne", zaznaczył i dodał, że wydaje się, że jest to pierwszy raz, kiedy ta metoda zostanie użyta "do koordynacji wiadomości na najwyższym poziomie".
Stały przedstawiciel USA w NATO Julianne Smith nie potwierdziła, że wspólne oświadczenie jest przedmiotem dyskusji, gdy rozmawiała z "Nikkei", ale zasugerowała, że wspólne komunikacja ze strony NATO i partnerów azjatyckich powstrzymałoby Chiny przed podjęciem działań militarnych. Pochwaliła również jedność między NATO i partnerami azjatyckimi we wspieraniu ukraińskiego oporu przeciwko Rosji.
"Podejrzewam, że ChRL bardzo uważnie obserwuje, jak świat reaguje na to, co dzieje się wewnątrz Ukrainy" - powiedziała Smith.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.