Rosja prowadzi systematyczną i celową politykę wywozu i indoktrynacji dzieci z okupowanej Ukrainy, która łamie Konwencję Genewską i potencjalnie narusza postanowienia konwencji o ludobójstwie - podali autorzy nowego raportu Obserwatorium Konfliktów Uniwersytetu Yale. Eksperci porównali rosyjską praktykę do tej stosowanej przez III Rzeszę.
Przedstawiony przez ekspertów z Yale raport, oparty m.in. o informacje z otwartych źródeł i od rodziców dzieci, przedstawia szeroko zakrojoną, systematyczną i zaplanowaną akcję polegającą na wywozie dzieci w głąb Rosji, "reedukacji" oraz przymusowych adopcjach i przydzielaniu do rodzin zastępczych.
"Nie ma żadnych wątpliwości w prawie międzynarodowym co do działań Rosji: są nielegalne, mogą stanowić zbrodnię wojenną i zbrodnię przeciwko ludzkości" - powiedział na konferencji prasowej szef ufundowanego przez Departament Stanu USA ośrodka, Nathaniel Raymond. Jak dodał, w niektórych przypadkach przymusowe adopcje ukraińskich dzieci są "dokładnie analogiczne do tych, które stanowiły podstawę dla niektórych z pierwszych procesów nazistów przed trybunałem w Norymberdze".
"Warto być świadomym, że od samego początku tej inwazji na pełną skalę to było częścią tej operacji. Nie było żadnej części tej wojny, gdzie dzieci nie stanowiły dla Rosji celu" - powiedziała podczas konferencji prasowej autorka raportu Caitlin Howarth, odpowiadając na pytanie PAP. Podkreśliła przy tym, że jeszcze przed inwazją Rosjanie sporządzili listy dzieci w domach dziecka, które miały być przeznaczone do deportacji.
Dokument opisuje losy dwóch grup dzieci: tych wysłanych przez rodziców w okupowanym Donbasie na obozy w głąb Rosji w celu uchronienia ich przed wojną oraz tych zabranych z domów dziecka i innych ukraińskich państwowych instytucji na terenach zajętych po inwazji. W przypadku tej pierwszej grupy potwierdzono 6 tys. dzieci, choć według autorów rzeczywista liczba jest prawdopodobnie wielokrotnie wyższa.
Dzieci te zostały wysłane do sieci co najmniej 43 obozów w całej Rosji, w tym na Syberii i Magadanie. Jak powiedziała Howarth, choć rodzicom obiecano powrót dzieci, to później go wstrzymano, celowo utrudniając kontakt z dziećmi czy przenosząc je do innych, daleko położonych obozów.
Jak stwierdził Raymond, kluczową rolą tych obozów jest "reedukacja" i nauczanie historii w zgodzie z rosyjską propagandą. W co najmniej dwóch - w Czeczenii i na Krymie - prowadzone są szkolenia wojskowe dla dzieci w wieku 14-17 lat, realizowane m.in. przez uczelnię rosyjskich sił specjalnych.
"To stanowi potencjalne pogwałcenie Statutu Rzymskiego [dokumentu ustanawiającego Międzynarodowy Trybunał Karny] i przepisów konwencji o ludobójstwie, zakazującej transferu dzieci z jednej grupy do drugiej dla celów zmiany lub eliminacji tożsamości narodowej czy etnicznej" - powiedział ekspert.
Losy drugiej grupy dzieci - zabieranych z ukraińskich sierocińców i szpitali - są mniej znane, zaś ich liczby są niemożliwe do dokładnego ustalenia ze względu na to, że Rosjanie nie prowadzą rejestru. Według raportu to te dzieci najczęściej są adoptowane i umieszczane w rodzinach zastępczych.
W reakcji na raport Departament Stanu wezwał Rosję do sporządzenia rejestru zabranych z Ukrainy dzieci i dopuszczenia do ośrodków niezależnych obserwatorów. Nazwał też rosyjską praktykę zbrodnią wojenną.
"Rosnąca liczba dowodów rosyjskich działań odkrywa cele Kremla, by stłamsić tożsamość, historię i kulturę Ukrainy. Dewastujący wpływ wojny Putina na dzieci Ukrainy będzie odczuwalny przez pokolenia. Stany Zjednoczone będą wspierać Ukrainę i dążyć do rozliczenia za przerażające nadużycia Rosji tak długo, jak to konieczne" - napisał w oświadczeniu rzecznik ministerstwa Ned Price.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.