Premier Wielkiej Brytanii David Cameron oświadczył w piątek, że jego kraj wkrótce zacznie kierować swoje myśliwce do baz, z których będą mogły egzekwować wprowadzenie strefy zakazu lotów nad Libią.
"Wielka Brytania rozmieści myśliwce typu Tornado i Tajfun oraz samoloty-cysterny i maszyny rozpoznawcze" - zapowiedział Cameron w Izbie Gmin, dokąd przybył tuż po posiedzeniu rządu.
"Przygotowanie do ich rozmieszczenia już się rozpoczęły i w ciągu najbliższych godzin zostaną one przeniesione do baz lotniczych, z których będą mogły startować, by przeprowadzić niezbędne operacje" - dodał premier.
Działania te nie zaszkodzą brytyjskiemu zaangażowaniu wojskowemu w Afganistanie, gdzie wielozadaniowe Tajfuny nie są rozmieszczone. Samoloty rozpoznania elektronicznego Nimrod, które miały zostać wycofane z operacji w ramach cięć wydatków na obronę, także zostaną wykorzystane.
W poniedziałek w brytyjskim parlamencie odbędzie się głosowanie w sprawie Libii, lecz nie będzie to przeszkadzało Londynowi w przyłączeniu się do wszelkich operacji militarnych przed tym terminem - poinformował rzecznik brytyjskiego premiera.
W nocy z czwartku na piątek Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję w sprawie zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Libią. Rezolucja zezwala też na podjęcie "wszelkich koniecznych środków" mających na celu ochronę ludności cywilnej przed atakami sił wiernych reżimowi Muammara Kadafiego.
W akcji egzekwowania strefy zakazu lotów nad Libią będą uczestniczyć niektóre państwa arabskie, choć Cameron nie wymienił z nazwy żadnego z nich. Nieoficjalnie mówi się o Egipcie. Premier zaznaczył, że konsultował się m.in. z Arabią Saudyjską, Jordanią, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Katarem.
W ocenie Camerona spełnione są trzy warunki umożliwiające interwencję wojskową w Libii: zachodzi wyraźna potrzeba, popierają interwencję niektóre państwa arabskie i ma ona podstawę prawną.
Premier oskarżył reżim Kadafiego, że w mieście Zawija użył lotnictwa i ciężkiej broni przeciwko ludności cywilnej, winien jest łamania praw człowieka wobec ludności w Trypolisie i przygotowuje się do szturmu Bengazi.
Działania te Cameron nazwał sprzecznymi z rezolucją nr 1970 Rady Bezpieczeństwa ONZ z 26 lutego nakazującą Kadafiemu zaprzestanie przemocy wobec ludności cywilnej.
Brytyjski premier podkreślił, że "ingerencja wojskowa w wewnętrzne sprawy innego kraju nigdy nie jest decyzją łatwą i nie może być podejmowana pochopnie". Zaznaczył, że tymczasowy rząd w Bengazi (Narodowa Rada Libijska) i Liga Arabska popierają ustanowienie strefy zakazu lotów w Libii, a czwartkowa rezolucja RB nr 1973 daje podstawę prawną do wojskowej interwencji.
"Jestem absolutnie przekonany, że (interwencja wojskowa - PAP) jest słuszna" - podkreślił Cameron.
"Libijczycy chcą tych samych praw i swobód, których domagają się obywatele innych państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Prawa te są wyrażone w Karcie Narodów Zjednoczonych. Rezolucja 1973 oznacza, że Rada Bezpieczeństwa mocno staje po stronie Libijczyków w obronie tych wartości" - zaznaczył.
Premier poinformował, że w stolicy Francji odbędą się w sobotę rozmowy polityków z różnych krajów, w tym z Bliskiego Wschodu, na temat działań przeciwko Libii. "Jutro odbędzie się w Paryżu spotkanie, które zwołał prezydent (Francji Nicolas) Sarkozy - powiedział Cameron. - Będę w nim uczestniczył ja, będą też przedstawiciele świata arabskiego".
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.