Szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe powiedział w środę, że NATO nie będzie miało politycznego nadzoru nad operacją w Libii. Według rzecznika rządu Francji Francois Baroina, Sojusz będzie odgrywał rolę techniczną.
"Z uwagi na skuteczność (działań), pragniemy wspólnego dowodzenia organizacją działań koalicji w Libii, a NATO dysponuje takimi możliwościami, więc powinniśmy użyć tych środków" - powiedział Baroin na briefingu po posiedzeniu rządu.
Pytany przez dziennikarzy, sprecyzował, że dla Francji NATO będzie pełnić w dowodzeniu operacją przeciw Muammarowi Kadafiemu rolę techniczną, a nie polityczną. "Pracujemy nad tym, aby (międzynarodowa) koalicja zapewniła polityczne sterowanie (akcją w Libii)" - podkreślił Baroin.
Także w środę minister Juppe oświadczył, że Sojusz Północnoatlantycki nie będzie "pilotował pod względem politycznym" działań międzynarodowej koalicji przeciw Kadafiemu.
"NATO wejdzie do akcji jako narzędzie planowania i prowadzenia działań" w celu ustanowienia strefy zakazu lotów, przewidzianej przez rezolucję nr 1973 Rady Bezpieczeństwa ONZ - podkreślił Juppe. Dodał, że polityczne kierowanie operacją będzie powierzone komitetowi, skupiającemu ministrów spraw zagranicznych państw uczestniczących w interwencji oraz delegacji Ligi Arabskiej.
Już we wtorek Juppe wysunął propozycję powołania takiego międzynarodowego komitetu wykonawczego, mającego nadzorować operację militarną w Libii.
Według wtorkowego oświadczenia Białego Domu, USA, Francja i Wielka Brytania porozumiały się już w sprawie "kluczowej roli NATO" w operacji w Libii. O porozumieniu w sprawie Libii poinformowała też we wtorek kancelaria prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, ujmując jednak to w odmienny sposób. W komunikacie Pałac Elizejski nie wspomniał o "kluczowej roli NATO" w akcji libijskiej, ale o wykorzystaniu dowódczej struktury NATO dla wsparcia działań sił koalicyjnych.
W przeciwieństwie do USA, Wielkiej Brytanii i Kanady, Francja była dotychczas przeciwna dowodzeniu przez Sojusz siłami w Libii, argumentując, że operacji kierowanej przez NATO nie chcą kraje arabskie.
Z Paryża Szymon Łucyk (PAP)
szl/ jo/ ap/
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.