Od 8 000 do 10 000 osób zginęło w Libii od początku powstania przeciw libijskiemu dyktatorowi Muammarowi Kadafiemu - ogłosiły w piątek w Bengazi władze powstańcze. Ich rzecznik Mustafa Geriani powiedział dziennikarzom, że liczba ta może okazać się wyższa.
"Nie wiadomo - oświadczył rzecznik - kiedy w końcu Kadafi i jego ludzie sobie pójdą. W Trypolisie, skąd nie mamy danych, 1 200 osób zostało uprowadzonych ze swych domów pod zarzutem uprawiania działalności opozycyjnej. Mogli być wykorzystani jako żywe tarcze."
Geriani przypomniał, że w Bengazi tylko w ciągu minionego weekendu 120 osób zginęło w starciach ze zwolennikami Kadafiego.
Kadafi kilkakrotnie próbował podejmować negocjacje z powstańcami, którzy odrzucali takie propozycje. "Odpowiadaliśmy: połóżcie najpierw kres zabójstwom, jeśli chcecie zasiąść do stołu rokowań" - mówił rzecznik.
Podkreślił on "pozytywny stosunek Libijczyków do zagranicznej interwencji, jednak bez wszelkich operacji lądowych".
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.