Sytuacja chrześcijan w Ziemi Świętej pogarsza się; ataków dopuszczają się już nie tylko radykałowie, ale również żołnierze. Do tej pory nie mieliśmy z czymś takim do czynienia, to niepokojące - powiedział PAP dyrektor polskiej sekcji papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. prof. Waldemar Cisło.
Ks. prof. Cisło podkreślił, że obecnie w Jerozolimie mieszka około 200 tys. chrześcijan, co stanowi około 2 proc. ludności Izraela.
"Ta liczba bardzo dramatycznie spada. Pamiętamy, że w 1922 r. chrześcijanie stanowili 25 proc. ludności tego regionu. Dla przykładu: w Nazarecie, mieście bardzo ważnym dla wyznawców Chrystusa, w 1940 r. chrześcijanie stanowili około 60 proc. ludności, a w 2011 r. było to już tylko 30 proc. Ostatnie doniesienia medialne z Izraela pokazują, że sytuacja chrześcijan w Ziemi Świętej jest dramatyczna i pogarsza się w zastraszającym tempie" - podkreślił.
Zdaniem ks. prof. Cisło, powodem ucieczki chrześcijan z tych terenów są trwająca od wielu lat dyskryminacja. "To, o czym słyszymy ostatnio, to przypadki zakonników i zakonnic opluwanych i wyzywanych, kiedy pojawiają się w habitach na ulicy. Co gorsza, tego typu ataków dopuszczają się już nie tylko żydowscy radykałowie, ale żołnierze w mundurach. Do tej pory nie mieliśmy z czymś takim do czynienia. To bardzo niepokojące" - ocenił.
Ks. Cisło przypomniał, że podczas demonstracji ortodoksyjnych Żydów przeciwko wydarzeniu z udziałem chrześcijan na Starym Mieście, która miała miejsce w maju 2023 r. w Jerozolimie, sfilmowany został wiceburmistrz Jerozolimy Arieh King, który protestował wraz z innymi osobami.
Według dyrektora polskiej sekcji PKWP, chrześcijanie w Izraelu znajdują się w zawieszeniu - pomiędzy niechętnym im państwem Izrael, a z drugiej strony wrogo nastawionymi wobec nich Arabami.
"75 proc. chrześcijan w Izraelu ma pochodzenie arabskie. To sprawia, że wielu arabów uważa ich za zdrajców islamu. Stąd biorą się przypadki nielegalnego wyrzucania chrześcijan z ich domów czy próby przejmowania ziemi należących do zakonów i Kościołów Wschodnich" - wyjaśnił ks. Cisło.
Dodał, że sytuację chrześcijan pogarszają również intifady (bunty i powstania na terenach okupowanych przez Izrael), podczas których zamiera ruch turystyczny, stanowiący jedyne źródło utrzymania dla większości chrześcijan w tym regionie. "W ruch turystyczny, a tym samym w chrześcijan, bardzo mocno uderzył również COVID" - zastrzegł.
Przypomniał, że PKWP od 2006 r. prowadzi akcję "S.O.S. dla Ziemi Świętej", w ramach której wspiera ok. 60 chrześcijańskich rodzin z Betlejem i najbliższej okolicy sprzedając wykonane przez nich ozdoby i dewocjonalia z drewna oliwnego. "Od lat apelujemy też do polskich turystów, by pielgrzymując do Ziemi Świętej zatrzymywali się w hotelach prowadzonych przez chrześcijan i w ten sposób ich wspierali" - dodał.
Ks. Cisło przyznał, że w ostatnich tygodniach sytuacja w Jerozolimie stała się jeszcze bardziej napięta. "Doniesienia medialne z kilku ostatnich dni to chociażby przypadek zakonnika (przełożonego opactwa Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny, Nikodemusa Schnabela - PAP), który został poproszony przy Ścianie Płaczu w Jerozolimie o zdjęcie z piersi krzyża. Takie sytuacje są tym bardziej nie do przyjęcia, że Żydzi są narodem bardzo wrażliwym na wszelkie przejawy antysemityzmu. Wypadałoby więc, żeby sami umieli okazać szacunek wyznawcom innych religii" - podkreślił.
Zdaniem duchownego, "jeżeli Izrael nadal będzie prowadził politykę cichego przyzwalania na przemoc wobec chrześcijan, sytuacja będzie się pogarszać".
"W przypadku ataku na siostry elżbietanki, których klasztor został ostatnio napadnięty, reakcja izraelskiej policji była właściwa. Prawdopodobnie przyczyniła się do tego szybka reakcja polskiego MSZ. Niestety, policja nie jest w stanie być wszędzie i zapobiec wszystkim atakom. Jeśli żydowskie dzieci są wychowywane w duchu chrystianofobii, to takie są efekty. Boję się, że prześladowania będą się nasilać" - ocenił.
Duchowny zaznaczył, że sytuacja chrześcijan pogorszyła się nie tylko w Izraelu, ale na całym Bliskim Wschodzie. "W Iraku w 2003 r. było 1,5 mln chrześcijan należących do różnych Kościołów. Obecnie jest ich poniżej 100 tys. i ta liczba ciągle maleje. W Syrii chrześcijanie i muzułmanie żyli spokojnie obok siebie, dopóki do gry nie wkroczył islamski fanatyzm, czyli ISIS, a wraz z nim porwania, mordy i gwałty. To wszystko spowodowało, że chrześcijanie uznali ucieczkę z Syrii za jedyne wyjście" - stwierdził.
W ubiegły weekend po raz kolejny zaatakowany został przez ortodoksyjnych Żydów klasztor polskich elżbietanek w Jerozolimie. Jak poinformowała PAP przełożona Nowego Domu Polskiego siostra Różą, zakonnicom wychodzącym z klasztoru na ulicę za każdym razem towarzyszą plucie, wyzwiska i urąganie imieniu Pana Jezusa. Z innych posesji na teren klasztoru wyrzucane są też śmieci - przez płot lub z balkonów, a także po prostu przez bramę. Na mieszkańców polskiej placówki i przebywających tam pielgrzymów rzucane są też wypełnione worki z wodą. Elżbietanka powiedziała, że sąsiedzi rzucają także kamieniami, szklanymi butelkami czy zepsutymi produktami spożywczymi w ich siedzibę.
Ambasada RP w Izraelu poinformowała 15 lipca, że: "Polska jest głęboko zaniepokojona powtarzającymi się fizycznymi atakami na pielgrzymów i członków Klasztoru Polskich Sióstr Elżbietanek".
W ubiegłą niedzielę prezydent Izraela Izaak Herzog potępił nasilające się ataki na chrześcijan w Izraelu, a zwłaszcza w Jerozolimie, nazywając je "prawdziwą hańbą", a w czerwcu główny sefardyjski rabin Jerozolimy Szlomo Amar potępił nękanie chrześcijan stwierdzając, że "takie zachowanie jest surowo zabronione".
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.