Jest tak wiele wojen i nędzy, o których się nie mówi. Tak wiele miejsc, w których brakuje nawet nadziei.
Zwykłe spotkanie redakcyjne, a że czas wakacji to i wiele tematów do omówienia nie ma. Atmosfera staje się familiarna, w ruch idą telefony a pokazywanie sielskich urlopowych obrazków towarzyszy wspomnieniom z zasłużonego wypoczynku. Wtedy do mikrofonu podchodzi kolega z Armenii. Spokojnym głosem zaczyna opowiadać o odwiedzinach w swojej ojczyźnie a raczej o rodzinnej ziemi, którą chciał odwiedzić, ale nie może, ponieważ od ponad 800 dni jest całkowicie odcięta od świata. Nikt już nie myśli o wakacjach. Słuchamy historii okrutnego ludobójstwa, które dokonuje się na naszych oczach. Pytanie jednak, czy „naprawdę na naszych oczach” skoro przekaz o tej tragedii praktycznie nie istnieje. Robert wielokrotnie powtarza „nie zapominajcie o Ormianach. Mówcie o naszej tragedii”. Słowa tak często wypowiadane osttanio przez Ukraińców, a wcześniej choćby mieszkańców Syrii, Libanu i Iraku. Czy naprawdę zdajemy sobie sprawę z ich znaczenia? Zobaczmy, ile konfliktów, które jeszcze niedawno rozpalały pierwsze strony gazet zeszło w niepamięć, choć nadal trwają, a ludzie wciąż z ich powodu cierpią…
Wspomniany kolega pochodzi z Górskiego Karabachu. Gdy mówi o swej ziemi śmieją się mu oczy. Opowiada o pięknych górach, wyśmienitej baraninie i prostych ludziach, którzy kochają Boga. Zaprasza: przyjedź, a zobaczysz czym jest prawdziwa gościnność. Teraz, teren ten jest całkowicie izolowany jest przez Azerów, którzy głodem chcą zmusić Ormian do poddania się i przekazania im swego terytorium. Zablokowali wąski korytarz Lachin, który był jedyną drogą dostarczania pomocy do tego samozwańczego państwa w całości otoczonego przez Azerbejdżan. Nie mogą wjechać nawet transporty Czerwonego Krzyża czy Caritas Internationalis.
- Jedna z zaprzyjaźnionych z naszą rodziną kobiet postanowiła przejść przez zieloną granicę, by zdobyć trochę żywności dla swoich dzieci. Nie mieli już naprawdę z czego żyć. Zostawiła je pod opieką najstarszej córki. Gdy wróciła po kilku dniach dwoje najmłodszych dzieci było już w agonii i nawet przyniesione mleko terapeutyczne ich już nie uratowało – mówi Robert pytając, jak to jest możliwe, by w naszym świecie wciąż dochodziło do takich tragedii. Na pastwę losu i wspólnoty międzynarodowej, która niestety kolejny raz grzeszy uległością i biernością w górskim Karabachu zdanych jest 120 tys. Ormian. Są to zwykli ludzie: kobiety, dzieci, osoby starsze, które zamiast móc spokojnie żyć padają ofiarą ambicji politycznych.
Jest tak wiele wojen i nędzy, o których się nie mówi. Tak wiele miejsc, w których brakuje wszystkiego, ośmielę się powiedzieć, że brakuje nawet nadziei. Górski Karabach krzyczy o sprawiedliwość, a wyrazy sympatii i solidarności wyrażane z cierpiącym narodem w żaden sposób nie są już wystarczające.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.