Lotnictwo USA zaatakowało w piątek nad ranem dwa cele we wschodniej Syrii powiązane z irańskim Korpusem Strażników Rewolucji w odwecie za ataki na amerykańskie bazy i personel wojskowy w regionie - poinformował Pentagon.
Jak oświadczył sekretarz obrony USA Lloyd Austin były to "precyzyjne uderzenia podjęte w samoobronie, w odpowiedzi na serie powtarzających się i w większości nieskutecznych ataków na personel USA w Iraku i Syrii dokonywanych przez wspierane przez Iran milicje".
Austin podkreślił, że ataków dokonano na polecenie prezydenta Bidena i nie miały one związku z wojną Izraela z Hamasem.
Dodał, że USA nie dążą do rozszerzenia konfliktu, ale jeśli ataki będą się powtarzać "nie zawahamy się przed podjęciem dodatkowych działań".
Według danych Pentagonu od 17 bm. dokonano co najmniej 12 ataków na bazy USA w Iraku i 4 na bazy w Syrii. 21 żołnierzy amerykańskich zostało rannych. Ataków dokonywano przy użyciu rakiet i dronów.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.