W najbliższą niedzielę kolejni zostaną ustanowieni liturgicznym obrzędem. Z naciskiem na ustanowieni...
Przyjeżdżał dwa razy w ciągu semestru. Wykłady łączone. Czyli kilka godzin dziennie. Odkrywał przed studentami bogactwo współczesnej literatury religijnej. Wielu słuchaczy pierwszy raz w życiu usłyszało o Mauriacu, Bernanosie czy Guardinim. Czemu z perspektywy czasu nie można się dziwić. Szkoła ówczesna temat omijała, Książki, wydawane w małych nakładach przez PAX nie były dostępne. W pewnym momencie profesora Mariana Maciejewskiego zabrakło. Po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że zostawił karierę akademicką i wyruszył w świat jako wędrowny katechista.
Natychmiast pojawiły się pytania. Kim są wędrowni katechiści? Czym się zajmują? Z czego żyją? W polskim duszpasterstwie nikt o takowych nie słyszał. Owszem, byli w niektórych parafiach katecheci świeccy, ale zasadniczo religii uczyli księża i siostry zakonne. Ale to w parafiach. Zaś wędrujący…?
Trochę się rozjaśniło, gdy zaczęto mówić o katechumenacie. Co prawda na seminaryjnych wykładach temat nowych ruchów kościelnych był nieobecny, ale – na szczęście – już zaczęły ukazywać się kolejne zeszyty Communio, z których jeden poświęcony był katechezie i katechumenatowi. Kto chciał, szukał, czytał, dowiedział się pośrednio czym zajmują się wędrowni katechiści.
Dziś posługa, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych (w Europie, bo na misjach katechiści byli od zawsze) związana z neokatechumenatem, została zinstytucjonalizowana. W najbliższą niedzielę kolejni zostaną ustanowieni liturgicznym obrzędem. Z naciskiem na ustanowieni. Bo niektórych informacjach mowa o wyznaczeniu. Ostatnie może być jednorazowe; pierwsze jest powołaniem, realizowanym przez całe życie.
Przy okazji Niedzieli Słowa Bożego oraz ustanowienia katechistów i lektorów Dykasteria ds. Ewangelizacji zamieściła wywiady, w których troje z nich opowiada o tym, jak odkrywali swoje powołanie. Oddajmy im głos.
Justin Ragoonanan, lat 35. Pochodzi z diecezji Port of Spain na Antylach. „Moje powołanie do bycia katechistą odkryłem mając dwadzieścia lat. Poproszono mnie wówczas o pomoc w przygotowaniu dzieci z naszej wspólnoty do pierwszej Komunii świętej. Zainspirowało mnie również świadectwo mojej matki. Także katechetki . Powiedziałem „tak” ponieważ widzę te posługę jako sposób na bycie blisko Jezusa i szansę wzrostu w wierze przez pomoc innym we wzrastaniu w niej. W mojej ojczyźnie katechista odgrywa dużą rolę zarówno w ewangelizacji, jak i w reewangelizacji. W naszej diecezji nie ma wystarczającej liczby księży, by obsłużyć wszystkie parafie, dlatego katechiści podjęli się zadania podtrzymywania płomienia wiary, zwłaszcza we wspólnotach wiejskich”.
Kali McMoris, kandydat na lektora. Pochodzi z Archidiecezji Kingston na Jamajce. „Środki masowego przekazu wkraczają w nasze życie z przesłaniem, stojącym w sprzeczności z wartościami chrześcijańskimi. Reklamy promują wartości, tematy i idee tego świata. Słuchanie, dogłębna analiza, osobista lektura, często odkładane są na bok, a uwagę przyciągają obrazy, slogany, nagłówki gazet, filmy i inne szybko dostępne narzędzia. Słuchanie dobrze głoszonego Słowa jest zatem dziś bardzo ważnym narzędziem ewangelizacji i katechezy. Na Jamajce katolików często oskarża się o nieznajomość Pisma świętego i brak umiejętności oparcia się na nim. Czytanie Pisma świętego w naszych świątyniach należy traktować poważnie, abyśmy mogli wskazać centralne miejsce Słowa Bożego w naszej wierze, liturgii i kulturze”.
Maria Erivan Silva. Archidiecezja Fortoleza w Brazylii. „Po przyjętym w 14 roku życia sakramencie bierzmowania (parafia São João Batista – Horizonte-Ce) zaczęłam pracować z dziećmi w wieku 7-8 lat. Na początku tym, co podobało mi się w Kościele była liturgia, zwłaszcza śpiew. W moim nastoletnim sercu było pragnienie śpiewana w świątyni. Kiedy jednak zaczęłam katechizować, odnalazłam odpowiedź na moje pragnienie bycia Kościołem w noszenia wkładu w jego misję ewangelizacyjną. Od tego czasu zajmuje się katechezą, wychowując w wierze dzieci, młodzież i dorosłych (…) Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że katechizując odnalazł siebie jako osobę, także osobę świecką i jako chrześcijanina-katolika, świadomego swej misji chrzcielnej”.
Czytając te krótkie wywiady pomyślałem o dziesiątkach animatorów, zaangażowanych w wakacyjne rekolekcje Ruchu Światło-Życie i biorących na swoje barki odpowiedzialność za formację w parafiach. Wielu z nich z powodzeniem można byłoby już w najbliższą niedzielę (nie czekając na kolejne wytyczne, erygowanie ośrodków formacyjnych i wszystkie inne procedury) ustanowić katechistami. Sami byli katechizowani i od lat katechizują innych. Czyli spełniają pierwszy, najważniejszy warunek formalny. Można i zapewne trzeba. Bynajmniej nie z racji malejącej ilości powołań do kapłaństwa. Bycie katechistą jest w Kościele jednym z powołań, wynikających z misji chrzcielnej, wyrażonej w namaszczeniu nowo ochrzczonego olejem Krzyżma: „abyście włączeni do ludu Bożego, wytrwali w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...