Jeszcze o starych domach

Maria Sołowiej Maria Sołowiej

publikacja 02.08.2025 07:45

Wszystkie domy spełniające "zielone standardy"? Pewnie znów wyjdziemy przed szereg.

Idziemy do Częstochowy od strony którejś podczęstochowskiej wsi.  Budowa. Gmaszysko rośnie wysokie, obok dźwig, nie drabina. Na tablicy napisano, że dom jednorodzinny, a tu widać, że prawdziwy pałacyk. „Kto bogatemu zabroni” – wzdycha ktoś. Dalej domy skromniejsze. A na obrzeżach miasta te najwyraźniej stare. Tu cegła, tam miejscowy budulec czyli kamień, jakiś drewniany ganeczek. Przed domem siedzi starsza kobieta. Chyba tu po prostu dożyje swoich dni. Tam na sznurze suszą się dziecięce ubranka. Pewnie małżeństwo z dzieckiem czy dziećmi. Może odziedziczyli ten dom, może wynajęli. Może są tu tylko na jakiś czas, dopóki nie wybudują nowego, dopóki nie znajdą czegoś lepszego. Albo z jakichś powodów zostaną tu na długie lata. 

Mieszkańcy starych domów. Ci, którzy mieszkają tu naprawdę, a nie pomieszkują przez wakacje. Dla nich powracające ciągle pomysły i plany, że wszystkie domy będą musiały spełnić niebawem „zielone” standardy to prawdziwy problem. Dlatego, że ze względów technicznych może to być bardzo drogie, nieopłacalne albo wręcz niewykonalne. A co, jeśli zechcą uparcie dalej mieszkać, nie podporządkowując się przepisom? Przymusowe wysiedlenie? Dokąd? A może to, co stosowali muzułmanie w stosunku do chrześcijan zamieszkujących podbite tereny – odpowiedni podatek, taki haracz, żeby w pięty poszło, żeby właściciel, mieszkaniec sam się poddał, wyniósł gdziekolwiek…

Pozostaje nadzieja, że  plany pozostaną na papierze. Nadzieja, że będzie rozsądnie, a zmiany będą następować stopniowo, w miarę rozwoju społeczeństwa mającego i ambicje, i możliwości, aby żyć coraz lepiej, wygodniej, a przy tym bardziej zadbać o środowisko.

A może warto przyjrzeć się jak zielone pomysły realizować będą choćby nasi zachodni sąsiedzi. Przypominam sobie, że swego czasu prawdziwą furorę wśród Niemców robiło odnawianie starych chłopskich dworów. Pamiętam też dziewięćdziesięcioośmioletnią babcię, która wzdychała, że lato chętnie spędziłaby u córki. Wpraszać się to dyshonor, ale w tym starym budynku w najgorętszych miesiącach jest tak przyjemnie chłodno. (Jak w Pewli – pomyślałam.) Jedyna uciążliwość to wycieczki, które podchodzą, żeby obejrzeć zabytek…

Wspominam też czasem dom w samym centrum niemieckiej, mocno na zachód wysuniętej gminy. Jako tako odnowiony, okna plastikowe, a fundamenty… Przetarłam oczy, toć przecie kamienne, po staropewelsku spojone gliną. 

Jak to będzie? U nas i na Zachodzie? Wróżką nie jestem, ale coś mi się wydaje, że – podobnie jak w sprawie górnictwa - jako pilni uczniowie będziemy ochoczo wybiegać przed szereg, wykonywać wszystkie zielone plany, pomysły i zalecenia, a nasi sąsiedzi niekoniecznie... 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama