- Nie ma przeszkód, by oskarżony o kradzież były przeor kamedułów stanął przed krakowskim sądem - informuje "Dziennik Polski".
Biegli lekarze zbadali ponownie byłego zakonnika, gdy wyszło na jaw, że od kilku lat pracuje w wadowickim starostwie i na zdrowie nie narzeka. Ojciec Maksymilian, czyli dziś Witold K., w 2008 r. został oskarżony o przywłaszczenie 110 tys. zł oraz mebli na szkodę klasztoru, a także kradzież zabytkowej rzeźby Chrystusa Frasobliwego oraz XIX-wiecznego obrazu "Erem bielański" o łącznej wartości 10 tys. zł.
Akt oskarżenia został skierowany do sądu trzy lata po wszczęciu śledztwa, w którym na początku badano jedynie okoliczności włamania do klasztornej biblioteki i kradzieży ksiąg. Z biegiem czasu pojawiły się nowe wątki m.in. kradzieży i nieprawidłowego gospodarowania pieniędzmi. Specjalna grupa policjantów zajmujących się kradzieżami dzieł sztuki zatrzymała Witolda K. w domu jego znajomej. Tam policjanci znaleźli rzeźbę Chrystusa Frasobliwego, którą zakonnik podarował kobiecie, gdy był jeszcze przeorem klasztoru.
Zakonnik nie przyznał się do winy. Grozi mu kara do 10 lat więzienia, ponieważ figurka okazała się dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Duchowny przestał pełnić funkcję przeora, a Stolica Apostolska po kontroli przeprowadzonej w klasztorze mianowała zarządcę komisarycznego.
W marcu 2009 r. sędzia zawiesiła proces z powodu złego stanu zdrowia oskarżonego. Decyzja została podjęta w oparciu o opinię biegłych, z której wynikało, że Witold K. z powodu poważnej choroby nie może uczestniczyć w procesie.
I pewnie nie byłoby kolejnych rozpraw, gdyby na jaw nie wyszedł fakt zatrudnienia Witolda K. w biurze promocji wadowickiego starostwa. Były zakonnik pracuje tam od 2007 r. i dostał etat po wygranym konkursie.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.