W Syrii stacjonuje około 900 żołnierzy amerykańskich oraz nieujawniona liczba żołnierzy na kontrakcie.
37 bojowników związanych z Państwem Islamskim oraz grupą stowarzyszoną z Al-Kaidą zginęło w dwóch atakach przeprowadzonych przez siły amerykańskie w Syrii - podało w niedzielę Dowództwo Centralne USA (CENTCOM). Wśród zabitych znalazło się dwóch wysokich rangą bojowników - podkreślono.
Siły amerykańskie uderzyły 24 września w północno-zachodniej Syrii, biorąc na cel wysokiego rangą bojownika z organizacji Hurras al-Din, powiązanej z Al-Kaidą oraz osiem innych osób. Według CENTCOM człowiek ten odpowiadał za nadzór nad operacjami wojskowymi.
16 września przeprowadzono zaś "atak powietrzny na dużą skalę" na obóz szkoleniowy Państwa Islamskiego w środkowej Syrii. W tym ataku zginęło 28 bojowników, w tym "co najmniej czterech przywódców syryjskich".
W oświadczeniu CENTCOM wyrażono przekonanie, że ten atak "naruszy zdolność Państwa Islamskiego do prowadzenia operacji przeciwko interesom Stanów Zjednoczonych oraz naszych sojuszników i partnerów".
W Syrii stacjonuje około 900 żołnierzy amerykańskich oraz nieujawniona liczba żołnierzy na kontrakcie, których głównym zadaniem jest niedopuszczenie do ponownego wzrostu znaczenia Państwa Islamskiego.
Zabronione jest "celowe lub lekkomyślne" wpływanie na decyzję innej osoby o przerwaniu ciąży.
Liczbę ofiar szacuje się na 300 tys. kobiet i 25 tys. mężczyzn.
Po ataku poinformowano, że uderzenie było wymierzone w centra dowodzenia Hezbollahu.
Na spadek inflacji złożą się niższe ceny paliw i wolniejsza dynamika wzrostu cen żywności.
Widoczne były także zmiany dotyczące płci używających i ich pochodzenia etnicznego.