Brytyjski sąd pracy orzekł, że polski inżynier był ze względu na swą narodowość poniżany i upokarzany przez kolegów z pracy, którzy nazywali go "Boratem" - poinformował w środę dziennik "Daily Mail".
Sąd w Leeds orzeknie jeszcze w późniejszym terminie o wysokości odszkodowania, które inżynier A.R. ma otrzymać. Pracował on w Wakefield, w hrabstwie Yorkshire, w firmie TEi. "Boratem" nazywał go jego podwładny, jeden ze spawaczy.
"Borat" to fikcyjna postać prymitywnego Kazacha, odtwarzana w filmie pod tym samym tytułem przez komika Sachę Barona Cohena. W szerszym kontekście oznacza obcych kulturowo imigrantów z państw postkomunistycznych.
Sąd w Leeds uznał, że ktoś kto nie pochodzi z Europy Środkowej lub Wschodniej nie mógłby być nazywany "Boratem" i dlatego Polak był obiektem dyskryminacji na tle etnicznym.
"Stosowanie przezwiska 'Borat' naruszało godność inżyniera A.R. Otoczenie, w którym pracował uwłaczało jego godności, czuł się poniżany i był zmuszony się bronić" - orzekł sąd.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.