W rozmowach w Waszyngtonie przyda się Zełenskiemu obecność życzyliwych mu ulubieńców Trumpa.
Odrzucanie przez Rosję apeli o zawieszenie broni "komplikuje sytuację" i pokazuje, że doprowadzenie do trwałego pokoju może wymagać znacznego wysiłku - ocenił w nocy z soboty na niedzielę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski na platformie X.
Prezydent Ukrainy odniósł się do sobotniego oświadczenia przywódców ośmiu państw nordyckich i bałtyckich, którzy ocenili między innymi, że osiągnięcie pokoju pomiędzy Ukrainą a Rosją wymaga zawieszenia broni i gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa. Zełenski podziękował im za wsparcie.
"Widzimy, że Rosja odrzuca liczne apele o zawieszenie broni i nie postanowiła jeszcze, kiedy zatrzyma zabijanie. To komplikuje sytuację. Jeśli brak im woli, by wydać prosty rozkaz wstrzymania ataków, wiele wysiłku może wymagać sprawienie, by Rosja miała wolę (...) pokojowej koegzystencji z sąsiadami przez dziesięciolecia" - napisał ukraiński przywódca.
Zełenski napisał również, że w trwają przygotowania do jego spotkania z prezydentem USA Donaldem Trumpem, zaplanowanego na poniedziałek. Podziękował amerykańskiemu przywódcy za zaproszenie do Waszyngtonu.
"Ważne jest, że wszyscy zgadzają się co do konieczności rozmów na szczeblu przywódców, by wyjaśnić wszystkie szczegóły i ustalić, jakie kroki są potrzebne i zadziałają" - dodał przywódca Ukrainy.
Trump spotkał się w piątek na Alasce z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, z którym według zapowiedzi miał rozmawiać o zawieszeniu broni. Po spotkaniu przyznał, że nie zawarto porozumienia, choć - jak przekonywał - osiągnięto ku temu wielkie postępy. Wspomniał też, że nierozwiązanych pozostało kilka kwestii, ale nie sprecyzował, jakich.
Portal Axios podał, powołując się na anonimowe źródła, że Trump chciałby się w piątek spotkać wspólnie z Zełenskim i Putinem.
***
Powstają plany, według których do Waszyngtonu mogą udać się w poniedziałek - razem z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim - jedni z ulubionych rozmówców Donalda Trumpa: fiński prezydent Alexander Stubb i sekretarz generalny NATO Mark Rutte - poinformował portal Politico.
Europa wysyła do stolicy USA ważnych polityków, aby wesprzeć Kijów. Przywódcy ze Starego Kontynentu podejmują zdecydowane działania, próbując zapobiec konfliktowi w Gabinecie Owalnym w kluczowym momencie, gdy trwają wysiłki na rzecz zakończenia wojny Rosji z Ukrainą - zauważyło Politico.
Po piątkowym spotkaniu prezydenta USA z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem na Alasce, wizytę w Waszyngtonie złoży w poniedziałek prezydent Ukrainy. "Europejscy liderzy obawiają się, że Zełenski nie spotka się z takim samym przyjaznym traktowaniem (jak Putin), więc podejmują starania, by zwiększyć szanse Kijowa" - powiadomił portal.
Dwóch europejskich dyplomatów, pytanych przez Politico, potwierdziło, że trwają prace nad wysłaniem z Zełenskim "co najmniej jednego z ulubionych rozmówców Trumpa", którym miałby zostać prezydent Finlandii Alexander Stubb. Poza pomocą w łagodzeniu ewentualnych napięć, fiński przywódca miałby też przekonać prezydenta USA do włączenia Europy do dalszych rozmów na temat Ukrainy.
Inne źródło przekazało Politico, że do Waszyngtonu może się również udać sekretarz generalny NATO Mark Rutte, także utrzymujący bliskie relacje z Trumpem.
Prezydent USA zapowiedział, że po spotkaniu z Zełenskim będzie dążył do zorganizowania trójstronnych rozmów z przywódcami Rosji i Ukrainy. Putin jak dotąd odrzucał możliwość spotkania z Zełenskim i w piątek nie dał żadnych sygnałów, że zmienił to stanowisko.
"Oczywiste jest, że szczyt na Alasce wzbudził zaniepokojenie w Europie, ponieważ Trump najwyraźniej uwierzył w znaczną część argumentów Putina" - przyznał w rozmowie z Politico Camille Grand, były wysoki rangą urzędnik NATO.
"(Europejczycy) chcą spróbować wpłynąć na proces negocjacji tak bardzo, jak to możliwe, ponieważ (...) nie zamierzają pozostawiać inicjatywy Putinowi" - powiedział Giuseppe Spatafora, były urzędnik NATO, a obecnie analityk w Instytucie Studiów nad Bezpieczeństwem UE. "Generalnie, Europejczycy rozmawiają z Trumpem znacznie częściej niż w ciągu pierwszych 100 dni (jego prezydentury), co jest dobre. Mają wpływ, ale jest on ograniczony" - dodał.
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.
W wyniku działań Izraela w regionie zginęło ponad 65 tys. osób.
Ich zdaniem próbują zarobić na wojnie na Ukrainie przez podwyższanie stawek za tranzyt ropy.