Kabaretowe przedsięwzięcie - tak prezes PiS Jarosław Kaczyński nazwał pozew wyborczy PSL przeciwko niemu. Rzecznik partii Adam Hofman zapowiedział, że przedstawiciel PiS nie pojawi się w czwartek w sądzie, który o godz. 13 rozpatrzy pozew ludowców.
PSL zarzuca Kaczyńskiemu, że kłamał, twierdząc, iż posłowie Stronnictwa głosowali za legalizacją miękkich narkotyków.
"My nie chcemy - i podtrzymujemy to już dawno sformułowane stwierdzenie - prowadzić kampanii wyborczej w sądach" - powiedział prezes PiS, pytany na konferencji o pozew PSL.
"To jest po prostu wielkie nieporozumienie, tryb wyborczy powinien być stosowany wtedy, kiedy padną jakieś stwierdzenia o charakterze obraźliwym, jakieś wulgarne określenia, tego typu sytuacje" - ocenił.
"Chcę przypomnieć państwu treść wystąpienia posła Kłopotka w trakcie dyskusji nad tą ustawą (...). Sens tego oświadczenia jest następujący: nie mam sumienia głosować za taką ustawą, bo ona oznacza nic innego, jak otwarcie drogi do posiadania niewielkich ilości narkotyków, czyli ogromne ułatwienie dla tych, którzy narkotyki zażywają" - mówił prezes PiS.
Kaczyński zaznaczył, że PiS oceniał ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii podobnie jak niektórzy posłowie PSL. "Wytaczanie w tej sprawie procesów jest przedsięwzięciem o charakterze kabaretowym" - podkreślił.
PSL ma za złe Kaczyńskiemu jego wypowiedź z 28 sierpnia. Mówił on wtedy m.in., że część PSL "głosowała +za+ ws. miękkich narkotyków - za tym, by te narkotyki były dostępne. Piętnaście osób to prawie połowa tego klubu".
Według PSL, Kaczyńskiemu chodziło o znowelizowaną na początku kwietnia ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, która przewiduje możliwość odstąpienia, w niektórych przypadkach, od ścigania za posiadanie małej ilości narkotyków. Za jej przyjęciem głosowało 258 posłów, przeciw było 159, sześciu wstrzymało się od głosu. Z klubu PSL za było 16 posłów PSL; 5 było przeciw, a 4 wstrzymało się od głosu.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.