Pewien urzędnik wyznania muzułmańskiego w podparyskim merostwie został zawieszony na trzy miesiące w pełnieniu obowiązków, gdyż nie chciał zgolić swojej długiej brody. Zagrożony zwolnieniem, ocalił stanowisko dopiero po interwencji mediów.
Jak donosi czwartkowa francuska prasa, pochodzący z Algierii 36-letni Kamel Bendjebbour pracował w archiwach miejskich podparyskiej miejscowości Tremblay-en-France. W czerwcu zawieszono go w obowiązkach, gdyż jego przełożonym nie spodobał się jego wygląd, a dokładniej długa broda. Następnie zagrożono mu odwołaniem ze stanowiska.
"Pan Bendjebbour zapuścił brodę w sposób, który nie pozostawia żadnej wątpliwości co do jego przekonań religijnych" - argumentowało merostwo.
Zarzucało także urzędnikowi, że w następstwie noszenia zbyt długiej brody nie przestrzegał zasad neutralności, co jest obowiązkiem funkcjonariuszy państwowych. Jako dodatkowy powód usunięcia z pracy brodacza podano jego "powtarzające się spóźnienia".
Sam zainteresowany był zdumiony tymi zarzutami. Przypominał, że pracuje w tym merostwie od 15 lat i do tej pory jego obfita broda nikomu nie przeszkadzała. Swego czasu proszono go nawet przed Bożym Narodzeniem, by dzięki tym naturalnym predyspozycjom odgrywał rolę św. Mikołaja.
Po nagłośnieniu w środę tego przypadku przez radio RTL mer Tremblay-en-France oświadczył, że gdyby wiedział o całej sprawie, nie dopuściłby do takiego biegu wydarzeń. Zapowiedział też, że procedura zwolnienia Kamela Bendjebboura zostanie natychmiast wstrzymana.
Archiwista wróci więc wkrótce do pracy - zaznacza "Le Parisien", który publikuje w czwartkowym wydaniu fotografie pechowego urzędnika.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.