Z jednej strony się cieszę, że Kościół dostrzega znaczenie internetu. Z drugiej zaczynam się martwić.
Jutro w Kościele w Polsce obchodzimy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Tradycyjnie już w styczniu, w święto patrona mediów, św. Franciszka Salezego, opublikowano papieskie orędzie z tej okazji. Po raz kolejny poświęcone było najnowszemu z mediów, internetowi. Przyznam, że po jego lekturze mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że Kościół dostrzega znaczenie internetu. Wszak od prawie dziesięciu lat pracuję w sieci i wiem, jak ogromny to, ciągle za mało wykorzystywany potencjał. Z drugiej strony zaczynam się martwić, że ludzie Kościoła wypowiadając się na temat tego medium ciągle bardzo wiele uwagi poświęcają zagrożeniom, jakie korzystanie z internetu niesie. Może się mylę, ale mam wrażenie, że nieproporcjonalnie dużo w porównaniu z apelami o ostrożne korzystanie z innych mediów.
Choćby przypominana od lat kwestia udawania. To prawda, że w internecie można spotkać ludzi kreujących się na innych, niż są w rzeczywistości. Ale czy „świat realny” nie dostarcza podobnych przykładów? Podwójne życie nie jest domeną jedynie internetu. Warto też zastanowić się, czy czasem taka postawa nie bywa swoistą próbą wyrwania się z niewygodnej roli, w jaką wepchnęło człowieka jego „realne” środowisko. Wiadomo skądinąd, że kto raz został uznany przez otoczenie za nieudacznika czy czarną owcę, ciągle już jest tak w swoim środowisku postrzegany. Bardzo trudno to zmienić. Kontakty w internecie pomagają takim ludziom uwierzyć w siebie i wyrwać z tego przeklętego kręgu niemocy. Czy to źle?
Dlatego cieszę się, że Benedykt XVI w swoim orędziu nie skoncentrował się jedynie na zagrożeniach, ale zwrócił też uwagę na zalety internetu. Jedną z nich jest zacieranie różnic między nadawcą a odbiorcą, dzięki czemu zwykła wymiana informacji staje się w tym medium formą spotkania z drugim człowiekiem, dzielenia się. Żadne inne medium nie daje w tym względzie tak wielu możliwości.
My, chrześcijanie Europy, którzy próbują na serio traktować ewangeliczne wezwania, czujemy się dziś często wypychani poza nawias życia społecznego i osamotnieni w swoim widzeniu świata. Stacje telewizyjne, rozgłośnie radiowe czy wielonakładowe gazety, nagłaśniając drobne inicjatywy antychrześcijańskie, milczą o wielkich wydarzeniach z udziałem ludzi wierzących. Internet spadł nam z nieba. Skazani na społeczne wymarcie otrzymaliśmy szansę zaistnienia. Stosunkowo niewielkim nakładem sił i środków możemy sprawić, że nasz głos naprawdę będzie słyszany. Czy potrafimy ten dar wykorzystać?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.