Sudan zapowiedział, że nie wycofa swoich wojsk ze spornego regionu Abyei przed ustalonym wcześniej z Południem terminem. Chartum łamie w ten sposób porozumienie, jakie wcześniej zawarł z Sudanem Płd.
Chartum w maju zajął Abyei, sporny, bogaty w ropę naftową region na granicy między Sudanem a Sudanem Południowym. W rezultacie wynikłych walk ok. 100 tysięcy cywilów musiało opuścić swoje domy.
Armia sudańska zapowiedziała, że zostanie w Abyei dłużej niż do końca września, dopóki siły pokojowe ONZ z Etiopii nie zostaną w pełni rozmieszczone w regionie. Wcześniejsze wycofanie się stamtąd "zakłóciłoby administrację" Abyei - powiedział rzecznik wojska.
ONZ przypomniała, że w myśl porozumienia siły Chartumu miały się stamtąd wycofać do końca września, i zaapelowała do obu stron o wycofanie wojsk, aby "ułatwić powrót wysiedlonej ludności" - podkreślił rzecznik Ban Ki Muna, Martin Nesirky.
Południe oskarżyło Chartum o to, że mimo podpisanego we wrześniu porozumienia nie chce dopuścić do powrotu lokalnej ludności. Armia Południa (SPLA) zapewniła, że wycofała wszystkie swoje siły ze spornego regionu.
W piątek Chartum po raz drugi odwołał swój udział w spotkaniu wspólnej komisji ds. zarządzania Abyei - poinformował Luka Bion Deng, współprzewodniczący komisji z Południa.
W myśl porozumienia z września tego roku na granicy między państwami miała powstać zdemilitaryzowana strefa buforowa, monitorowana przez około 300 mieszanych ekip wspieranych przez siły pokojowe z Etiopii.
W lipcu tego roku Sudan Południowy odłączył się od Sudanu, zgodnie z porozumieniem pokojowym z 2005 roku kończącym wojnę domową z Chartumem. Podobne referendum nt. secesji miało odbyć się w Abyei, lecz nigdy do niego nie doszło. Między sąsiadami narasta napięcie związane m.in. z przemocą w regionach przygranicznych, podziałem zasobów ropy oraz słabo zdefiniowaną granicą.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.