Prezydent Rosji Władimir Putin odwiedził wczoraj Świętą Górę Atos w Grecji.
Ciesząca się autonomią i zamknięta dla kobiet "republika mnichów" na Atos to zdaniem wielu prawosławnych drugie pod względem ważności miejsce po Ziemi Świętej. Górę w XIX w. wielokrotnie odwiedzali członkowie rodziny rosyjskich carów, którzy kreowali się na politycznych przywódców światowego prawosławia. Po wspięciu się na górę Putin gościł m.in. w klasztorze św. Pantelejmona, który po upadku ZSRR ponownie i coraz liczniej zasiedlany jest przez mnichów wysyłanych tam przez rosyjską Cerkiew. Pomimo wieloletniej kariery w radzieckim KGB rosyjski prezydent okazuje ostentacyjne przywiązanie do Cerkwi, a nawet popiera próby uczynienia z prawosławia "ideologii państwowej". W Rosji nierzadko przywołuje się też historyczną wspólnotę Rosji z krajami prawosławnymi, m.in. z Serbią, Bułgarią czy Rumunią. Wyprawa na Atos to część wizyty Putina w Grecji. Rosyjski prezydent rozmawia tam m.in. o planowanym rurociągu, którym rosyjska ropa naftowa ma popłynąć z bułgarskiego portu Burgas nad Morzem Czarnym do greckiego portu Aleksandrupolis.
"To dzieło nie okazało się chwilową inicjatywą, ale nabrało poważnego charakteru".
"Mamy nowe incydenty w naszym regionie i na Morzu Bałtyckim co tydzień, prawie każdego dnia".
Abp Galbas zaprasza na spotkanie o ochronie życia i zdrowia psychicznego.
Wielu liderów nadal mierzy zaangażowanie przez pryzmat wyników i realizacji celów.
"Chowanie urazy jest jak trzymanie się rozżarzonego węgla z zamiarem rzucenia nim w kogoś innego".
"Weźmiemy na cel tych, którzy (...) ułatwiają obchodzenie sankcji".
Rosja i Białoruś mogą przeprowadzić w Polsce operacje sabotażowe oskarżając Ukrainę.